Zwodniczy wzrost 5% Ethereum: czy 2,7 ​​tys. dolarów stanie się kryptowalutowym skrzyżowaniem? 🤔

Kluczowe dania na wynos

Czy na rynku są znaczący nabywcy?

Pośród burzy presji sprzedaży, która przetoczyła się przez rynek niczym nieubłagana wichura, utrzymuje się cicha, zdecydowana akumulacja Ethereum przez tych, którzy patrzą poza burzę. Adresy akumulacyjne i instytucjonalne DAT, niczym przebiegłe lisy w jaskini jastrzębi, po cichu powiększają swoje zasoby, delektując się otaczającym je chaosem.

Jakie znaczenie mają zrealizowane poziomy cen?

Te poziomy, jak widzisz, nie są zwykłymi liczbami, ale świętymi relikwiami – namaszczonymi psychologicznie i technicznie. Szepczą do rynku: „Oto następny rozdział”, a tłum niczym posłuszne owce podąża za ich tajemniczą radą.

Ethereum [ETH], kapryśna muza blockchainu, spadła do 2956 dolarów we wtorek, 18 listopada – w dniu, w którym nawet najbardziej stoiccy inwestorzy płakali w kubki z kawą. Jednak w zwrocie tak przewidywalnym jak tragedia Tołstoja w ciągu jednego dnia odbił się o 5,4%, osiągając 3,2 tys. dolarów. Indeks Crypto Fear and Greed Index, barometr ludzkiej głupoty, zarejestrował mroźny poziom 15, gdy Bitcoin [BTC] wspiął się z powrotem powyżej poziomu 90 tys. dolarów, co było pyrrusowym zwycięstwem dla osób o słabym sercu.

Można powiedzieć, z całym szacunkiem dla Wielkiego Człowieka, że ​​to uczucie pozostaje równie zniszczone jak porcelanowe filiżanki Anny Kareniny. Handlarze, niczym zmęczeni żołnierze podczas długotrwałego oblężenia, wykorzystują każdą chwilę wytchnienia, aby się wycofać, zabezpieczyć swoje łupy lub przynajmniej zapewnić sobie wyjazd bez dalszych strat. Odbicie? Tylko drabina umożliwiająca ucieczkę z płonącego statku.

Jednak w tym wirze rozpaczy adresy akumulacyjne Ethereum pozostają niewzruszone. Ich saldo ETH puchnie jak skarbiec skąpego szlachcica, obojętnego na szaleństwo świata. W momencie pisania tego tekstu zrealizowana cena tych niezawodnych akumulatorów wynosiła 2880 dolarów – liczba ta niesie ze sobą obietnicę przyszłego triumfu.

14-dniowa średnia krocząca wskaźnika przepływu netto na giełdy, ta ponura księga odpływu z rynku, pozostaje uparcie ujemna. Może świadectwo zbiorowej ucieczki od nadziei?

W obliczu tak nieustannej sprzedaży należy pochwalić śmiałość tych nielicznych – tych upartych dusz, w tym instytucji – które nadal gromadzą. Przebłysk optymizmu w morzu spustoszenia. A może, jak powiedziałby mój drogi hrabia Rostow, „gra dla potomności”.

Kluczowe poziomy, które należy obserwować podczas zejścia Ethereum

Nie daj się zwieść, drogi czytelniku – tendencja jest równie niedźwiedzia, jak wyraz twarzy Levina po nieudanych zbiorach. Wykres tygodniowy z chytrą sugestią cofnięcia do 2,7 tys. dolarów wskazuje na pole bitwy, na którym zadecydują losy Ethereum. Zrealizowani metryki cen, ci przebiegli kartografowie rynku, wyznaczają teren poziomów wsparcia z precyzją carskiego generała.

Jak widać, cena zrealizowana jest podstawą średniego kosztu rynkowego – rejestrem przeszłych grzechów i przyszłych nadziei. Sortując adresy według bilansu, rozpoznajemy zrealizowane ceny każdej kohorty, niczym zaglądając w dusze traderów i ich portfele.

W momencie publikacji prasy ponad 100 tys. adresów obejmowało zrealizowaną cenę 2600 dolarów, podczas gdy inne duże kohorty skupiały się w przedziale od 2790 do 2920 dolarów – stanowiło to zgromadzenie bogatych, zjednoczonych wspólnym złudzeniem.

Realizowana na całym rynku cena, wynosząca skromne 2316 dolarów, stanowi ostateczny bastion przed otchłanią. Podczas kwietniowej klęski cena Ethereum spadła poniżej tego progu, osiągając najniższy poziom 1473 dolarów. Być może lekcja pokory lub ostrzeżenie od duchów przeszłości traderów.

Nie oszukujmy się: te zrealizowane wsparcie cenowe są niezawodne jak pomost w kraju rozdartym wojną. Traderzy i inwestorzy muszą przygotować się na kupno na tych poziomach lub sprzedaż w pośpiechu, jeśli ich strategie rozsypią się jak domek z kart podczas huraganu.

Jednodniowy wykres cen, będący kroniką rozpaczy, kontynuuje trend spadkowy, naznaczony od września niższymi szczytami i niższymi dołkami. OBV, ta powolna bestia wielkości, odzwierciedla exodus rynku, zwłaszcza po krachu 10/10. Rzeczywiście, spektakl głupoty ludzkości.

Akcja cenowa od maja do lipca, niczym prolog tragicznej opery, sugeruje 2521 dolarów jako kolejny poziom wsparcia. Może scena przygotowana do ostatniego aktu?

Mamy obecnie całą gamę poziomów wsparcia od 2,9 tys. do 2,3 tys. dolarów. To, czy ktokolwiek zatrzyma niedźwiedzią falę lub wymusi jej odwrócenie, pozostaje tak samo niepewne, jak wynik pojedynku dwóch pijaków. Traderzy i inwestorzy muszą skupić się na 2,7 tys. dolarów, tygodniowym zniesieniu Fib na poziomie 78,6% oraz 2,5 tys. dolarów – czyli trójce nadziei i pychy. Niech los sprzyja odważnym, a przynajmniej dobrze zróżnicowanym.

2025-11-19 08:20