Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku

Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku

Jako oddana naśladowczyni niezwykłej podróży Susan Sarandon przez życie i sztukę, jestem nieustannie urzeczona jej wyjątkową mieszanką siły, wdzięku i wrażliwości. Jej historia wykracza poza srebrny ekran i zagłębia się w złożoność relacji międzyludzkich.


Czterdzieści pięć lat po rozwodzie w 1979 r. Susan Sarandon nadal używa nazwiska swojego byłego męża, Chrisa Sarandona.

Jako zagorzały wielbiciel nie mogę powstrzymać się od zagłębienia się w fascynującą podróż tej znakomitej aktorki, której historia życia zawsze mnie oczarowała. Początkowo deklarowała, że ​​małżeństwo z Chrisem nigdy nie jest jej na horyzoncie. A jednak tutaj analizujemy, dlaczego zdecydowała się zachować jego nazwisko i spekulujemy na temat alternatywnego pseudonimu, który mogłaby wybrać, gdyby dostała drugą szansę.

W rozmowie z „The Times” Susan (78 l.) wyraziła wdzięczność za to, że żyje, przypisując ją życzliwości pewnego mężczyzny. Teraz czuje się zadowolona i dumna, że ​​może nosić to imię, promując swój najnowszy projekt „The Gutter”.

W połowie lat 60. ścieżki pary osób, które nie miały razem dzieci, ale utrzymywały przyjaźń przez dziesięciolecia, początkowo skrzyżowały się podczas studiów na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie.

Ona, studentka uniwersytetu, utrzymywała się ekonomicznie, mieszkając z dziadkami, aby obniżyć koszty, i pracowała w centrali na wydziale teatralnym, gdzie Chris był studentem studiów podyplomowych.

Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku

W zeszłym roku w jednym z odcinków jego podcastu Cooking by Heart Susan powiedziała: „Kiedy po raz pierwszy spotkałam Chrisa, całkiem trafnie wydawało mi się, że jest on wszechwiedzący dzięki swojej znajomości czarno-białych filmów i literatury. Swoją dobrocią posunął się nawet do uratowania mi życia.

Podczas podcastu Susan wyraziła swoją wdzięczność, mówiąc: „Tak naprawdę to w dużej mierze dzięki wam mam fundament i przetrwałam. Jednym z głównych celów mojej dzisiejszej obecności jest otwarte przyznanie się do tego”. Podzieliła się tymi uczuciami z Chrisem, który miał 82 lata.

Susan od urodzenia nosi nazwisko Tomalin i patrząc wstecz, nie zdecydowałaby się na zmianę go z Sarandon.

Ale zmieniłaby imię.  

Sigourney Weaver, Tuesday Weld i Stockard Channing początkowo używali nazwiska „Susan”, ale mądrze postanowili je zmienić. Niestety nadal nie mogę sobie poradzić z nazywaniem mnie Susan” – powiedziała dziennikowi „The Times”.

„To całkiem miłe dokonać ponownego chrztu, kiedy zaczynasz zdawać sobie sprawę, kim jesteś”.

Chociaż aktorka Thelma i Louise Thelma nie miała dzieci w czasie małżeństwa z Chrisem i została poinformowana, że ​​nie może zajść w ciążę, nieoczekiwanie odkryła, że ​​jest w ciąży w wieku 39 lat, spotykając się z włoskim filmowcem Franco Amurri.

Ich córka Eva Amurri ma obecnie 39 lat i jest także aktorką. Ponadto Sarandon miała dwóch synów ze swoim wieloletnim partnerem, Timem Robbinsem. Jack Henry Robbins ma 35 lat, a Miles Robbins 32. Obaj mają ugruntowane kariery w branży filmowej.

Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku
Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku
Susan Sarandon opowiada, dlaczego nigdy nie zmieniła nazwiska po rozwodzie z Chrisem Sarandonem w 1979 roku

W 1987 roku ścieżki Susan i Tima po raz pierwszy skrzyżowały się na planie filmu „Pole marzeń”. Mimo że nie sformalizowali swojego związku poprzez małżeństwo, od tego czasu pozostawali parą aż do 2009 roku.

I chociaż gwiazda „The Hunger” spotykała się z wieloma sławnymi mężczyznami, w tym z Davidem Bowie, przyrzekła sobie, że nigdy nie napisze pamiętników. 

Zapytana o randkowanie teraz, określiła siebie jako „nieprzywiązaną” i przywołała wers z piosenki Beatlesów.

Mówiąc prościej, wyrażenie „Miłość, którą bierzesz, jest równa miłości, którą dajesz” sugeruje, że ilość miłości, której doświadczamy w życiu, jest proporcjonalna do ilości miłości, którą ktoś daje. W dzisiejszych czasach, przy całej negatywności, egoizmie i chciwości, z jakimi się spotykamy, wyzwaniem jest utrzymanie przestrzeni wypełnionej miłością i nadzieją, którą inni będą mogli odkryć, gdy wszystko się uspokoi.

2024-11-16 16:33