Recenzja Warhammer 40,000: Space Marine II: Inwazja obcych i tak dalej

Jako doświadczony gracz z dziesięcioleciami doświadczenia na koncie muszę powiedzieć, że ten tydzień był kolejką górską emocji. Z jednej strony mamy Space Marine II, grę, która przypomina inwazję obcych w Twoim salonie. Jest brutalny, bombastyczny i dokładnie tego można się spodziewać po kontynuacji oryginalnego Space Marine. Jednak podobnie jak tytułowi bohaterowie, po pewnym czasie może stać się powtarzalny i niesatysfakcjonujący.


Werdykt: Inwazja obcych i tak dalej

Kosmiczni Marines z uniwersum Warhammera 40 000 to wyszkoleni, muskularni szaleńcy.

Siłą burzą ściany odziane w opancerzone czołgi. Dzierżąc broń palną i przerażające miecze łańcuchowe, nie okazują litości. Schwytać? Nie ma szans! Pff! Brzęk! Auć!

W podobnym duchu można opisać także Space Marine II, będący kontynuacją średnio udanego pierwowzoru z 2011 roku.

Ten jest tak samo dziki i przytłaczający, jak sugerują jego pseudonimy. Został zaprojektowany tak, aby zadać mocny, zaskakujący cios i powalić Cię na ziemię.

Od początku było oczywiste, że jako powracający porucznik Tytus lądujesz na planecie oblężonej przez odrażające zagrożenie pozaziemskie zwane Tyranidami.

Aby uchronić Doohickey of Doom przed szkodliwym uściskiem, być może będziesz musiał poradzić sobie w trudnej sytuacji, mówiąc metaforycznie – obejmującej fizyczne konfrontacje, takie jak pchanie, huśtanie się i strzelanie, jeśli to konieczne.

Roje Tyranidów robią wrażenie, jakie kiedykolwiek widziałem w grze. Falują na niebie i pędzą setkami po błotnistych polach bitew. To w równym stopniu osiągnięcie techniczne, co wizualne.

Z jednej strony hordy można postrzegać jako część problemu. Chociaż Space Marine II może poszczycić się wyrafinowanym mechanizmem walki, sama liczba zbędnych przeciwników szybko sprawia, że ​​walka wydaje się monotonna i niesatysfakcjonująca.

Uwzględnienie większych, bardziej inteligentnych przeciwników nie sprawia, że ​​około dziesięciogodzinna rozgrywka wydaje się mniej nudna i pracochłonna.

Być może jednak w tym miejscu z pomocą przychodzą inni Kosmiczni Marines. Gra w tę grę z innymi prawdziwymi graczami w drużynie, a nie tylko w pojedynkę, jest prawdopodobnie jej najprzyjemniejszym wcieleniem.

Gdy tłum stanie się przytłaczający, masz możliwość wypowiedzenia kilku wspaniałych słów do zestawu słuchawkowego. Walczmy, towarzysze! Dla Imperium!

 

Visions Of Mana (PlayStation, Xbox, PC, 59,99 GBP)

Werdykt: Pożywienie duszy

Gdy nadchodzi rześki chłód jesieni, tęsknię za przytulnymi chwilami. Liście stają się złociste i chrupiące, zmierzch zapada wcześniej, a powietrze staje się chłodniejsze – to wszystko jest takie zachęcające. W takie dni nie ma nic lepszego niż wtulenie się w pluszową sofę pod ciepłym kocem i delektowanie się rozkoszą bogatej, parującej gorącej czekolady.

Może zamiast tego wypróbujesz Visions Of Mana? Po ponownym uruchomieniu 30-letniej japońskiej serii gier RPG, czujesz się, jakbyś owinął się przytulnym kocem gry. Idealne do delektowania się jesiennym sezonem dyniowo-przyprawowym.

Od samego początku poczujesz pocieszające, wszechogarniające ciepło. Początkowa scena przypomina kreskówkę z sobotniego poranka, ustanawiającą scenerię: mistyczną krainę, w której wybrana grupa ma złożyć uduchowioną ofiarę – w radosny, harmonijny sposób z naturą – Świętemu Drzewu Many, zapewniając równowagę między wszystkimi królestwa.

Animacja jest niezwykle kolorowa i ujmująca. Wszystko błyszczy.

W istocie zadanie to wydaje się zwodniczo proste: jako duchowy przewodnik opiekuńczy, Val, masz za zadanie towarzyszyć w podróży jednej z radosnych ofiar. Na swojej drodze spotkasz różne postacie i pokonasz uroczych wrogów, a wszyscy prowadzą do celu – drzewa.

Jako entuzjasta stylu życia uważam, że mechanika tej gry jest dość uproszczona, a jednocześnie zachwycająca – wystarczy dotknąć, aby zaatakować i dotknąć, aby wykonać unik, co nadaje jej kojącą, terapeutyczną atmosferę przypominającą uspokajającą sesję masażu.

Jako ekspert stylu życia pozwól, że podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat gry Visions of Mana. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać zwyczajne, mistrzostwo wymaga strategii. Kluczem jest staranne tworzenie unikalnych postaci i strategiczne rozmieszczanie ich w drużynie, aby zoptymalizować wydajność podczas każdej bitwy.

Kiedy to robisz, wszystko staje się łatwe i przyjemne — i czujesz się świetnie.

Jeśli tego nie doświadczysz, odkryjesz, że Visions Of Mana ma bardziej wyraźną przewagę – i to uczucie jest równie przyjemne.

Na co mam spędzić pozostałe jesienne dni? Być może nadszedł czas, aby ponownie się zanurzyć i pozwolić, aby moja dusza otoczyła się ciepłym, pocieszającym uściskiem.

2024-09-13 02:38