Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Jako wieloletni fan eposów historycznych i starożytnego Rzymu muszę przyznać, że premiery filmowe, które ukazały się w tym tygodniu, bardzo mnie usatysfakcjonowały.


Werdykt: Podnosząca na duchu opowieść

Miłośnicy wieczorów ciekawostek doskonale wiedzą, że Louise Brown była pierwszym dzieckiem urodzonym w wyniku zapłodnienia in vitro, a to temat często poruszany w dyskusjach.

Jednak nie byle nazwa czyni film Bena Taylora wyjątkowym; zamiast tego jest to podnoszący na duchu tytuł inspirowany drugim imieniem Louise. W radosnej chwili jej uszczęśliwieni rodzice poprosili zespół medyczny o nadanie tego imienia ich córce, której pomogli powstać. Odpowiednio wybrali „Joy”.

W tym filmie Bill Nighy, James Norton i Thomasin McKenzie wcielają się w brytyjskich pionierów zapłodnienia in vitro (IVF). To ich przełomowa praca doprowadziła do narodzin dziecka o imieniu Louise w lipcu 1978 roku.

Produkcje te łączy podobieństwo w tym sensie, że każda z nich opowiada wciągające narracje o przełomowych osiągnięciach, których punkt kulminacyjny jest znany widzom już przed obejrzeniem. Można to porównać do Sieci społecznościowej (2010), Gry tajemnic (2014) i Oppenheimera (2023).

Aby zbudować napięcie, podczas swojej misji staną przed poważnymi wyzwaniami, walcząc z opozycją. Zdaniem Edwardsa, przedsięwzięcie to, mówiąc najprościej, ma na celu rozwiązanie problemu niepłodności poprzez łagodzenie bezdzietności.

Jednocząc się w 1968 roku, Steptoe przewidział sprzeciw, jaki napotkają. „Kościół, rząd, samo społeczeństwo… mocno nas dotkną” – przepowiedział.

Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości
Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Scenarzysta Jack Thorne konstruuje rozłam, być może wykorzystując swobodę twórczą, w jakim nie jest jasne, pomiędzy bohaterką Purdy a jej głęboko religijną matką, graną przez Joannę Scanlan.

Poinformowano ich jednak, że przekraczają granice, „zachowując się jak twórcy”, zarówno Purdy, jak i Edwards szybko odparli, przedstawiając argument: tak jak nikt nie sprzeciwia się rozwojowi okularów i protez zębowych, tak dlaczego ludzkie innowacje nie mogą uporać się z niepłodnością w społeczeństwie? w ten sam sposób poradził sobie z krótkowzrocznością i próchnicą zębów?

Film stara się uprościć zawiłe aspekty wczesnych badań nad zapłodnieniem in vitro (IVF) dla współczesnych widzów, umiejętnie łącząc poważną terminologię medyczną niezbędną do zapewnienia autentyczności (na przykład wprowadzenie po raz pierwszy do głównego nurtu kina „pęcherzyków przedowulacyjnych”). jak wiem) z żywym brytyjskim urokiem lat 60., charakterystycznym dla tych filmów.

Wcześniej było całkiem jasne, kiedy McKenzie, aktorka Kiwi, pojawiła się w Anglii lat 60. XX wieku w mrożącym krew w żyłach horrorze psychologicznym Last Night In Soho (2021), w którym wcieliła się w udręczoną studentkę mody. Świetnie pasuje do tej roli, ale wydaje mi się, że jest nieco nie na miejscu w tej nowej roli: wydaje się zbyt delikatna i słodka, aby przekonująco zagrać asertywną postać Purdy. Warto jednak zauważyć, że Purdy była zaskakująco młoda, kiedy rozpoczynała współpracę ze Steptoe i Edwardsem; miała wtedy zaledwie 23 lata.

Nighy posługując się znajomym tonem, łagodnym głosem i drżącymi gestami rąk, przekonuje nas jednak jako lekarz, który mimo ostrej dezaprobaty goni za swoimi marzeniami w starej szopie za szpitalem w Oldham.

Ponadto Norton wciela się w żywą postać Edwardsa, który wdaje się w gorącą debatę telewizyjną ze znanym naukowcem Jamesem Watsonem, który zdecydowanie sprzeciwia się idei zapłodnienia in vitro (IVF).

Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości
Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Przypadkowo, podobnie jak Watson otrzymał Nagrodę Nobla (za wkład w odkrycie DNA), tak Edwards został uhonorowany kilkadziesiąt lat później. Jednak film ten kładzie nacisk raczej na walkę niż triumf, zagłębiając się w nieudane eksperymenty, które doprowadziły do ​​rozpaczy początkowej grupy kobiet poddawanych leczeniu w Oldham.

Po raz kolejny nie jest jasne, ile z tego wynika z rzeczywistych doświadczeń lub pism Thorne’a, ale te kobiety w humorystyczny sposób nazywają siebie Klubem Jajecznym. W podnoszącej na duchu sekwencji wyruszają także razem w podróż autobusem nad brzeg morza.

Kiedy zagłębiałem się w świat Joy, przyjąłem kluczową rolę – Purdy’ego, który był sercem tej wciągającej opowieści. Twórcy filmu i ja niestrudzenie współpracowaliśmy, aby wkład Purdy’ego spotkał się z uznaniem, na jakie od dawna należał. Przez lata Purdy była równoprawną partnerką Edwards w historii zapłodnienia in vitro, ale teraz wspólnie pracowaliśmy nad podniesieniem jej statusu, umieszczając ją w centrum uwagi, tam, gdzie jej miejsce.

Niestety, nie była obecna, aby wysłuchać jego apeli. Niestety, w 1985 roku kobieta, która przyczyniła się do powstania wielu istnień ludzkich, przed 40. rokiem życia zachorowała na raka.

  • „Joy” można już oglądać w kinach, a od 22 listopada będzie dostępny w serwisie Netflix.
 

Kosmetyczki gwiazd ścierają się ze sobą w prawdziwym thrillerze 

Film przedstawia nieoczekiwane wydarzenia i sporo drzwi w tajemniczy sposób pozostawionych w nocy otwartych, ale być może te elementy dokładnie odzwierciedlają rzeczywistość, ponieważ film oparty jest na prawdziwej historii znanej kosmetyczki Dawn DaLuise.

  • Produkty Skincare są już dostępne na kilku platformach streamingowych.
Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości
Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości
 

Miecze i sandały… i zabójcze pawiany 

Werdykt: Wiele do Crowe’a

W pełnej życia kontynuacji Gladiatora (2000) Ridleya Scotta wydaje się, że tryby jego umysłu nieustannie wirują niczym koła rydwanu, gdy umiejętnie tworzy jawnie oczywiste podobieństwa z pierwszym filmem.

Po raz kolejny nasz bohater – początkowo wystarczająco szanowany, by rozmawiać z cesarzami – teraz walczy o przetrwanie w imponującym Koloseum, ponurym przypomnieniu o jego upadłym statusie z powodu tragicznej straty.

W tym przypadku spotykamy Lucjusza (Paul Mescal), młodego krewnego złowrogiego Kommodusa, którego początkowo grano w pierwszym filmie. Obecnie jest niewolnikiem, pełniąc rolę przywódcy ruchu oporu przeciwko rzymskim aspiracjom imperialnym w Afryce Północnej.

Od wielu lat Lucjusz nie mógł ponownie spotkać się ze swoją matką Lucillą (w tej roli Connie Nielsen), siostrą Kommodusa. Bez jego wiedzy jest obecnie żoną Marka Acaciusa (Pedro Pascal), rzymskiego generała, którego uważa za odpowiedzialnego za śmierć swojej atrakcyjnej małżonki.

Charyzmatyczny rewolwerowiec imieniem Macrinus (w tej roli z entuzjazmem Denzel Washington) wybrał Lucjusza na swojego protegowanego, komentując, że „wydaje się, że gniew wypływa z ciebie swobodnie jak mleko”.

Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości
Recenzja Joy: Ci pionierzy małych dzieci z probówek zapewniają prawdziwy pakiet radości

Niewątpliwie we wspaniałości Koloseum stoję niewzruszony, niezależnie od tego, czy rzucają mi wyzwanie, czy to dzikie pawiany, czy budzące podziw rekiny. Dla mnie, Scott, dokładność historyczna rzadko była priorytetem.

Jednocześnie Rzym przekształcił się w moralnie skorumpowane miasto pod rządami śliskich bliźniaczych cesarzy Gety (Joseph Quinn) i Karakalli (Fred Hechinger). Byli bardzo podobni do bliźniaków Jedward w rzymskich strojach. Jednak Acacius i Lucilla, znana ze swojego przyjemnego zapachu, zaczęli spiskować przeciwko nim z zamiarem przejęcia imperium.

Czy zrozumiała, że ​​Lucjusz jest jej dawno zaginionym dzieckiem, ale czy uda jej się pokonać jego niechęć do niej? I jak zareaguje, gdy zostanie poinformowany, że Maximus grany przez Russella Crowe’a jest w rzeczywistości jego biologicznym ojcem? Ujmując to inaczej, jakie jest nasze zdanie na temat tego zwrotu akcji, skoro jest on sprzeczny z początkową historią, którą nam powiedziano?

Ale nieważne drobne niedogodności, takie jak fakty. Sceny walki są świetne, Waszyngton jest porywający, a jako bohater miecza i sandałów Mescal ma o czym Crowe.

  • Dłuższa recenzja tego filmu ukazała się we wtorkowej gazecie. Gladiator II już w kinach.

2024-11-15 04:34