Recenzja Jego trzech córek: Delektuj się tą wykwintną elegią na śmierć i siostrzeństwo

Jako wytrawny kinomaniak ze słabością do opowieści o odporności i odrodzeniu, urzekła mnie odważna narracja „The Substance”. Coralie Fargeat stworzyła porywającą opowieść, która głęboko rezonuje w dzisiejszym społeczeństwie mającym obsesję na punkcie wyglądu, nawiązując do ponadczasowego arcydzieła Oscara Wilde’a „Portret Doriana Graya”.


Werdykt: Pięknie zaobserwowane

Kiedy zastanawiałem się nad najnowszym filmem Netflixa „Jego trzy córki”, uderzyło mnie, że śmierć jest powracającym tematem w kinowych narracjach, być może nawet bardziej powszechnym niż miłość.

Od pierwszych niemych filmów śmierć często odgrywała w filmach znaczącą rolę, zwykle pojawiała się nieoczekiwanie i gwałtownie, aby uzyskać dramatyczny efekt.

Nierzadko można zobaczyć na ekranie dramatyczny obraz śmierci, jakiej wiele osób doświadcza wielokrotnie w życiu – powolnego upadku i ostatecznej śmierci bliskiej osoby, na przykład rodzica lub bliskiego przyjaciela.

Ale jeśli zostanie to zrobione dobrze, może być bardziej poruszające i skłaniające do myślenia niż cokolwiek innego.

Dzieje się tak dlatego, że najnowszy film Pedro Almodovara „Pokój obok” zdobył niedawno najwyższe wyróżnienie na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Ta porywająca produkcja, ze znakomitymi kreacjami Tildy Swinton i Julianne Moore, bada moralne i społeczne dylematy związane z prawem nieuleczalnie chorej osoby do decydowania o tym, kiedy i jak zakończyć swoje życie.

W wyjątkowej, ale równie urzekającej perspektywie „Jego trzy córki” eksplorują temat śmiertelności. Fabuła kręci się wokół mężczyzny, który pozostaje w dużej mierze niewidoczny, gdy otrzymuje opiekę paliatywną w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku.

Fabuła dramatu skupia się wokół trzech kobiet – Katie (w tej roli Carrie Coon), Christiny (Elizabeth Olsen) i Rachel (Natasha Lyonne) – które nie mogą się doczekać jego śmierci.

Katie, najstarsza z rodzeństwa, jest apodyktyczna, wrażliwa i łatwo się denerwuje. Z jej rozmów telefonicznych z domem wynika, że ​​jest spięta jak zmartwiona matka. Mimo że mieszkała w innej części Nowego Jorku, jako córka nie była szczególnie uważna. Teraz, gdy jej ojciec jest krytycznie chory, próbuje przejąć kontrolę, martwiąc się o jego nekrolog i formularz o niereanimowaniu, który należy podpisać. Jednak wydaje się, że w tym trudnym czasie okazuje bardzo mało uczuć i empatii.

Jako oddany naśladowca sam podróżowałem daleko, co wyjaśnia moje ograniczone interakcje ze starszym panem. Jestem rodzicem małego dziecka i z perspektywy zewnętrznej może się wydawać, że moje życie jest niemal bez skazy. Jednakże, podobnie jak w filmach czy innych sceneriach, tak pozornie idealne życie nigdy nie jest pozbawione złożoności.

W bardziej uproszczony i konwersacyjny sposób: Rachel, najmłodsza z nich, zmaga się z uzależnieniem od marihuany, dzięki czemu jej głos brzmi albo jak nałogowa palaczka, albo jak naśladowca Marge Simpson. Często kłóci się z Katie, która uważa ją za lekkomyślną. Jednak z biegiem czasu staje się jasne, że to Rachela autentycznie opłakuje zbliżającą się śmierć ojca. To ona opiekowała się nim pilnie, dzieliła z nim dom i odziedziczy go po jego śmierci.

W tej złożonej relacji między rodzeństwem istnieje wiele zawiłości i kilka nieoczekiwanych elementów, których nie zdradzę. Udostępnienie tych szczegółów niczego by nie zrujnowało, ponieważ dialogi i wykonanie należy docenić, a nie psuć. Film zatytułowany „Jego trzy córki” jest znakomicie zagrany (olsen dał znakomitą kreację, czyniąc skądinąd mniej wciągającą rolę wciągającą), a scenariusz napisał Azazel Jacobs, który po raz kolejny pokazał swój talent do tworzenia historii o wiecznie… zmieniająca się dynamika w relacjach rodzinnych. Kolejnym przykładem tej umiejętności jest jego film „Kochankowie” z 2017 roku.

Nie jest jasne, czy Jacobs oparł tę historię na własnych doświadczeniach, czy po prostu na wnikliwych spostrzeżeniach na temat innych. Niezależnie od źródła, pisze w sposób wciągający o postaciach kobiecych. Moją żonę szczególnie rozbawiło, gdy Rachel żartowała, że ​​Christina może mieć więcej dzieci.

Christina zdecydowanie nie zgadza się z przedstawianiem porodu, sugerując, że nie wiąże się on z „trzaskaniem” ani uczuciem, jak opisano.

Jego trzy córki są dostępne na platformie Netflix. 

 

Werdykt: Makabryczny horror-satyra 

W The Substance występuje wiele przypadków trzaskania, ale jest to tylko jeden z wielu innych dźwięków, takich jak trzaskanie, pękanie, sączenie i trzaskanie. To nie jest typowy horror, ale raczej mroczna, pokręcona satyra, która może spodobać się osobom z dziwnym poczuciem humoru, jeśli potrafią znaleźć w niej humor. Może nie być odpowiedni dla wszystkich, zwłaszcza dla osób o słabych nerwach.

Jako niepohamowany wielbiciel, pozwól mi wyrazić swój podziw dla zapierającej dech w piersiach kreacji Elisabeth Sparkle, niegdyś promiennej hollywoodzkiej luminarki, teraz zdegradowanej do prowadzenia programu fitness w telewizji. Jednak nawet to sanktuarium zostaje porwane przez mojego nemezis (Dennis Quaid), nikczemną postać w pogoni za młodzieńczymi następcami.

W mojej żarliwej pasji opisałbym to w ten sposób: Jak każdy inny fanatyk, korzystam z okazji, aby wziąć udział w tajnym eksperymencie, tajemniczym eliksirze – „źródle młodości” głównego bohatera, jeśli można tak powiedzieć. Ten cudowny eliksir obiecuje odmłodzić mnie co siedem dni i, o dziwo, rzeczywiście to robi! Dostaję bezcenny tydzień w roli pełnej życia, młodzieńczej wersji siebie (w tej roli Margaret Qualley) tylko po to, by ponownie powrócić do obciążonej wersji po pięćdziesiątce.

W twórczo, makabryczny i zabawny sposób reżyserka Coralie Fargeat bawi się w tej produkcji dużą ilością krwi i krwi, szczególnie w scenie, w której Sparkle w wersji 1 rodzi Sparkle w wersji 2, znanej również jako Sue, na podłodze w łazience. Ta ewentualność prowadzi do sławy Sue jako wybitnej osobowości telewizyjnej.

Pomimo swojej ponurej i makabrycznej natury, Oscar Wilde nadal może znaleźć znajomość tej narracji, ponieważ odzwierciedla ona Portret Doriana Graya, a jednocześnie ma uderzające znaczenie dla naszej współczesnej kultury skupionej na wyglądzie.

Jeśli chodzi o Moore’a, w filmach uderzająco poruszające jest to, gdy była gwiazda wciela się w byłą gwiazdę. Wykonuje to znakomicie.

Substancja już w kinach.

 

Wszyscy powstają w związku z fascynującą francuską sprawą sądową

Ubiegłorocznym zdobywcą Złotej Palmy na Festiwalu Filmowym w Cannes był film Anatomy of a Fall, wciągający kryminał o morderstwie, głównie w języku francuskim, który zagłębiał się w zawiłości trudnego małżeństwa i w urzekający sposób rozgrywał się na sali sądowej.

Prawdę mówiąc, francuskie dramaty sądowe to nie londyńskie autobusy, które możemy przewidzieć, kiedy przybędą, ale tak samo niespodziewanie, jak pojawia się następny, pojawia się kolejny wciągający.

Sprawa Goldmana przedstawia autentyczną historię skupioną wokół Arieha Worthaltera, zapalonego żydowskiego działacza politycznego lewicy, który został skazany za wielokrotne napady z bronią w ręku.

Podczas napadu dwie kobiety tragicznie zginęły. Za tę zbrodnię w 1974 roku został skazany na dożywocie. Pojawiły się jednak pytania dotyczące zasadności jego przekonania i pojawiły się obawy dotyczące potencjalnej stronniczości wynikającej z nastrojów antysemickich.

Dwa lata później Goldman znalazł się w centrum drugiego głośnego procesu, wspieranego wokalnie nie tylko przez znanego filozofa Jean-Paula Sartre’a i aktorkę Simone Signoret, ale także kilka innych znaczących osobistości.

W przeciwieństwie do „Anatomii upadku”, akcja filmu Cedrica Kahna rozgrywa się głównie na sali sądowej i charakteryzuje się dużą liczbą gorących wymian zdań między Francuzami.

Jednak nakręcony jest w szorstki, dokumentalny sposób, co dodaje mu uroku, a jego kulminacją jest naprawdę porywający punkt kulminacyjny.

Sprawa Goldmana już w kinach.

2024-09-20 02:10