Recenzja Farm Hall: Szpiegowany w angielskim wiejskim domu, wybuchowe awantury nazistowskich Oppenheimerów

Farm Hall (Theatre Royal, Haymarket, Londyn)

Jako doświadczony widz teatru, który był świadkiem wzlotów i upadków niezliczonych talentów komediowych, muszę powiedzieć, że tegoroczny festiwal Fringe w Edynburgu naprawdę przeszedł samego siebie. Różnorodność prezentowanych artystów jest po prostu zdumiewająca, od przezabawnej Olgi Koch Comes From Money po uroczo głupiego Luke’a Rollasona, Luke’a Rollasona, Let Down Your Hair.


Werdykt: Nuklearni naziści

„Dlaczego Niemcy nie opracowały bomby atomowej wcześniej niż ktokolwiek inny i czy mogły włożyć w to więcej wysiłku? Są to dające do myślenia pytania, które Katherine Moar bada w swojej intrygującej sztuce, której akcja rozgrywa się w ostatnich dniach II wojny światowej”.

Spektakl, pierwotnie wystawiony w zeszłym roku w lokalnym teatrze przy Jermyn Street, jest inspirowany zapisami sześciu wybitnych niemieckich badaczy nuklearnych, których zebrał i przetrzymywał brytyjski major T.H. Rittnera w Farm Hall w Cambridgeshire.

Występują w nich także ceniony fizyk subatomowy Werner Heisenberg, a także znany pionier rozszczepienia jądrowego Otto Hahn – obaj nazywają się Alan Cox i Forbes Masson.

W swojej zniszczonej rezydencji, która obecnie służy jako nieoficjalny areszt, spędzają wolny czas na różnych zajęciach, takich jak głośne czytanie, omawianie historii z westernów, kategoryzowanie roślin ogrodowych, liczenie klamek i tworzenie nowej gry salonowej o nazwie „ przewidzieć, co zostanie ocenzurowane” z ich korespondencji.

Jako zagorzały wielbiciel historii, nie mogę powstrzymać się od refleksji nad złożonymi emocjami, jakie wzbudziły sześciu mężczyzn, którzy niegdyś stanowili integralną część atomowego przedsięwzięcia Hitlera, gdy byli świadkami niszczycielskiego amerykańskiego bombardowania Hiroszimy. Ich reakcje obejmowały wyrzuty sumienia, zaprzeczanie i niemal namacalne poczucie zazdrości.

Choć wykazali różne poziomy patriotyzmu, ich autodeprecjonujący humor przypominał dowcip, jaki można znaleźć w dziełach angielskiego dramaturga Toma Stopparda. Ta grupa wydaje się tak niemiecka, jak Long Room w Lords czuje się angielska.

Jako oddany wielbiciel nie mogę powstrzymać się od zachwytu nad Heisenbergiem, którego enigmatyczna osobowość i zwątpienie odzwierciedlają zasadę nieoznaczoności, z której jest znany. Plotki głosiły, że sługusy Hitlera nazwali go „białym Żydem” ze względu na współpracę z Albertem Einsteinem. W wyzywającym geście wobec Oppenheimera i Amerykanów pod osłoną bezsennej nocy nakreśla własny projekt bomby atomowej.

Tymczasem Masson wzbudza żal w Hahnie, przypisując ich prace nad rozszczepieniem jądrowym jako przyczynę tragicznej śmierci niezliczonej liczby osób.

David Yelland często sprawia wrażenie wytwornego i opanowanego, podobnie jak Max Von Laue, postać znana ze swojej antynazistowskiej postawy. Z drugiej strony Julius D’Silva gra Kurta Diebnera, sztywną postać, która wydaje się częściowo bronić nazizmu i była znaczącym dyrektorem projektu nuklearnego Hitlera.

Starannie zorganizowana produkcja Stephena Unwina może nie wywołała wielkich teatralnych fajerwerków, ale oferuje przemyślany i zabawny wgląd w historię.

 

Perykles (Swan Theatre, Stratford-upon-Avon)

Werdykt: Zdrowe przebudzenie

Wydaje się, że w Peryklesie panuje mroczny nurt. Historia, napisana wspólnie przez barda i George’a Wilkinsa w 1608 roku, opowiada o tytułowym księciu Tyru, który podróżuje po grecko-tureckich wyspach w poszukiwaniu narzeczonej. Podróż ta naznaczona jest między innymi kazirodztwem, morderstwami i handlem ludźmi w celach seksualnych.

Jego pierwszą wizytą jest Antiochia, gdzie król podaje rękę swojej córki każdemu, kto rozwiąże zagadkę opisującą jego kazirodczą pedofilię. Jeśli się pomylisz, zginiesz. Zrób to dobrze, a zginiesz.

W tej przeformułowanej wersji nazwijmy ją „Opowieścią wędrowca przez Morze Śródziemne”: Perykles, człowiek uciekający przed zabójcą, podróżuje przez rozległe Morze Śródziemne. Pośród burz i spokojnych mórz napotyka różne doświadczenia – odnalezienie, utratę, a następnie odzyskanie żony i dziecka. Ta urzekająca, czasem surrealistyczna opowieść ludowa zaintrygowała wielu producentów, wykonawców i widzów. Jednak w rękach Tamary Harvey, innowacyjnej współdyrektorki artystycznej RSC, ta produkcja emanuje spokojem, wdziękiem i przejrzystością.

Podczas podróży Peryklesa wykonawcy aranżują misterne obrazy przypominające podwodne liście, podczas gdy urzekająca muzyka Claire van Kampen (pani Mark Rylance) złożona z marimby, saksofonu i perkusji płynie przez całą narrację, odzwierciedlając zarówno wzburzone morza podczas sztormów, jak i spokojny lazur spokój pomiędzy.

Scena ułożona jest w wielkim splocie, przypominającym masywne krosno, z takielunkiem żaglowca zastępującym struny instrumentu muzycznego; kostiumy natomiast malują na ciepły, ziemisty odcień wypalonej gliny – czerwony i pomarańczowy. W tej teatralnej symfonii Alfred Enoch zajmuje centralne miejsce w roli nieskazitelnego Peryklesa. Jest wysoki, czarujący, wesoły, a jednocześnie obciążony losem. W tej produkcji Leah Haile wciela się w jego przyszłego małżonka.

Christian Patterson i Felix Hayes wprowadzają elementy Harry’ego Secombe’a i przerysowane portrety, wcielając się w role dwóch ekscentrycznych monarchów; z drugiej strony Rachelle Diedericks, ucieleśniająca cnotliwą córkę Peryklesa, naprawdę uosabia swój opis jako sanktuarium królewskiej uczciwości.

Rezultatem jest zdrowe odrodzenie, które rozprasza czasami chorobliwe toksyny występujące w grze.

 

Jak wam się podoba (Holloway Garden Theatre, Stratford)

Werdykt: Bez fanaberii Bard

Wychodząc przed teatr Swan Theatre w Stratford, należy zachować ostrożność, ponieważ możesz przypadkowo zderzyć się z tymczasowym teatrem Holloway Garden Theatre, w którym obecnie odbywa się minimalistyczne przedstawienie „Jak wam się podoba” Szekspira. Rustykalne rusztowanie ma swój urok, ale muszę przyznać, że raczej nieustępliwym plastikowym siedziskom, które wydają się mieć talent do przewracania się, brakuje komfortu.

Możesz także, podobnie jak ja, z niecierpliwością oczekiwać szybkiego zakończenia pełnej humoru, 90-minutowej przygody z postacią pięknej Rosalind, granej przez Letty Thomas, ściganej przez Orlando – uroczego, załamanego poetę-zapaśnika granego przez Luke’a Brady po kontuzji. W tej produkcji Peter Dukes, drugi zapaśnik, początkowe walki wykonuje sam, tworząc dość komediową scenę.

1. Z punktu widzenia zabawnej i apodyktycznej Rosalind Brady jest mocny, a jednocześnie uroczy i ma ujmujący talent do łatwego kontrolowania. Trevor Fox w uroczym wykonaniu przypomina Withnaila w „Scenie całego świata”, w którym wciela się w melancholijnego Jaquesa. Duncan Wisbey wnosi śmiech do produkcji jako Touchstone.

Ponadto wyposażyli go w efekty dźwiękowe typowe dla sali koncertowej dla jego puenty (w tym gwizdki i talerze) podczas żywiołowego, ale wyczerpującego występu Brendana O’Hea.

 

Impreza Pintera jest groźna i tajemnicza jak zawsze

Przyjęcie urodzinowe (Studio Ustinov, Łaźnia)

Werdykt: Pintereskowa doskonałość

Po debiucie w 1958 roku krytyk odrzucił pierwszą pełnometrażową sztukę Harolda Pintera jako „na wpół bezsensowną bełkot szaleńca”. Niestety, nie udało się.

Niedługo potem kolejny utwór uznano za dzieło „niezwykle wyjątkowego, niepokojącego i urzekającego artysty”.

Jedną z uderzających cech tej sztuki na Pinterze jest to, że pomimo licznych występów na przestrzeni czasu, nadal ma ona niepokojącą moc.

Odnowa Richarda Jonesa zachowuje swoją mrożącą krew w żyłach, zagadkową i potężną esencję. Prawie wszystko w nadmorskim pensjonacie (zbudowanym przez Ultz) – ściany, podłoga, ubrania, meble – wydaje się surowe, pozbawione ozdób i ma odcień brązu. Dzianinowy (brązowy) kubek do herbaty na (brązowym) czajniku to jedyny przedmiot, który emanuje miękkością.

W szale fascynacji urzeka mnie kunszt, który splata słowa, tworząc wersety, które są pozornie spontaniczne, ale skrupulatnie zaprojektowane, podobnie jak wyszukany gobelin w świecie muzyki rap.

Wtedy dociera do ciebie, że wszyscy wydają się być pochłonięci swoimi transmisjami, ledwo słuchają i prawie nigdy nie odpowiadają odpowiednio. Z drugiej strony to enigmatyczne dzieło można postrzegać jako ponurą, ale wciągającą eksplorację ludzkiej samotności.

W innej odsłonie: Jane Horrocks gra Meg, wesołą, choć pustą gospodynię, która pyta siedzącego przy stole męża Peteya (Nicolas Tennant) i patrzącego prosto w oczy, czy wrócił z pracy. Interakcje Meg ze Stanleyem (Sam Swainsbury), jedynym lokatorem, wahają się od matczynych po niezdarnie zalotne. Horrocks posiada niesamowitą zdolność nasycania słowa „soczysty” zarówno zmysłowymi, jak i niepokojącymi konotacjami.

Początkowo humor opiera się na zwyczajnej sytuacji, ale sprawy przybierają obrót, gdy Goldberg (John Marquez) i jego towarzysz McCann (Coalan Byrne) wchodzą. Ubrani elegancko, emanują przerażająco spokojną postawą ukrytą za uśmiechami. Są jak niemile widziani goście, których wszyscy się boimy, stojący u naszych drzwi.

Jako wieloletni miłośnik teatru mogę śmiało powiedzieć, że to przedstawienie to prawdziwa perełka. Pomimo niepokojącego charakteru, to właśnie precyzja i intensywność występów czyni go naprawdę urzekającym. Siła tego spektaklu jest tak wielka, że ​​po wyjściu z teatru brak tchu. To triumf w swoim wyjątkowym, pinterestowym stylu, gorąco polecam każdemu, kto ceni teatr dający do myślenia i po mistrzowsku zrealizowany.

Do 31 sierpnia.

 

Najświeższe informacje z festiwalu Fringe w Edynburgu

Mit: Ragnarok (Zgromadzenie, Plac Jerzego)

Werdykt: Ragna-skały

Jeśli ktoś zamierza zdetronizować Mythos: Ragnarok jako najbardziej oburzający i intensywny występ na Fringe, powinien przygotować się na brutalne przeżycie wypełnione mitologią nordycką, energicznymi meczami zapaśniczymi i potężną heavy metalową ścieżką dźwiękową – może po prostu zostać powalony upadł, uderzył lub trzasnął!

Mówiąc prościej, jest to szalony pomysł wszechstronnie utalentowanego Eda Gamestera, który łączy mitologię Wikingów z elementami przestępczości zorganizowanej. Fabuła obraca się wokół śmiertelnego konfliktu pomiędzy bogiem chaosu Lokim (w tej roli Gamester) a bogiem mądrości i władcy Odyna. W tę walkę o władzę zaangażowani są także inni niebiańscy gangsterzy, tacy jak bogini płodności Freyja i mięsisty bóg piorunów Thor.

Genialność tego występu polega nie tylko na tym, że wykonawcy są zbudowani jak zewnętrzne toalety. Są także niezwykle zwinne. Choreografia walki, uderzania się nawzajem o płótno, zderzenia klatki piersiowej i wirowania od podłogi w jednym ruchu wywołuje ochy i achy zachwyconej publiczności.

Dwa lata temu debiutancki występ zespołu w Edynburgu obejrzał tylko jeden widz. Dziś stały się sensacją.

 

Trzymaj się za tyłki (dziedziniec przyjemności)

Werdykt: Skowronki jurajskie

Jeśli chodzi o boską inspirację, „Hold On To Your Butts” to genialna koncepcja, która wydaje się niemal zbyt piękna, aby mogła zostać wymyślona przez człowieka. Produkcja ta jest zasadniczo nową wersją Parku Jurajskiego Stevena Spielberga, po mistrzowsku zrealizowaną przez zaledwie dwóch aktorów i artystę Foleya (doświadczonego technika dźwięku). Chociaż bycie fanem Parku Jurajskiego może zwiększyć twoją przyjemność, odkryłem, że mimo wszystko nostalgia powróciła.

W warunkach laboratoryjnych znajdowało się inkubujące jajo z małymi rączkami zaglądającymi przez zmiętą szmatkę oraz szalejący T-Rex w hełmie ochronnym i stożku parkingowym przymocowanym do jego tyłu. Zanim dzieci spotkały drapieżnika w okularach do pływania, zdecydowały się na brawurową ucieczkę helikopterem z obracającym się parasolem.

Ujmując to nieco inaczej: bohaterowie mogą wymagać doprecyzowania, ale śmiertelna powaga Jeffa Goldbluma jest niezaprzeczalnie rozpoznawalna. Efekty dźwiękowe (autorstwa Kelly Robinson) są doskonale zgrane w czasie. Dodatkowo Natalie Rich i Matt Zambrano płynnie zamieniają się rolami. Zawiera humor o kupach dinozaurów i „to już za tobą!” sceny pantomimy, gdy zbliżają się dinozaury, staje się główną atrakcją festiwalu Fringe.

 

Teatr Sh!t: Albo to, co z nas zostało (Summerhall)

Werdykt: Smutne piosenki wesołe

Najwyższy czas, aby Teatr Sh!t zastanowił się nad zmianą imienia i nazwiska. W końcu to coś więcej niż tylko ich obecny pseudonim, jak często zauważa analityk piłkarski Radia Five, Chris Sutton, „są lepsi”.

Brałem udział w emocjonalnie rezonującym, dwuosobowym przedstawieniu, pełen obaw związanych z młodzieńczą eskapadą. Co zaskakujące, kręci się wokół dwóch artystów dochodzących do siebie po stracie odpowiednio ojca i brata.

Będąc całkowicie urzeczony, zdecydowałem się zagłębić w czarujący świat angielskich pieśni ludowych związanych ze śmiercią i odrodzeniem, a wszystko to zainspirowane intrygującym klubem folklorystycznym położonym w West Yorkshire. Co ciekawe, ten ukryty klejnot został tragicznie zaatakowany tydzień po mojej wizycie, pozostawiając mnie z niedowierzaniem.

W tym występie łączą ze sobą dźwięki gitary, lutni, skrzypiec i akordeonu, tworząc przedstawienie, które nazwali „Sing Around”. Serdecznie zapraszają nas wszystkich do udziału.

Doprawiają także program swego rodzaju Wikipedią zawierającą zabawne fakty, odkryte podczas ich badań.

Na początku nie bez powodu noszą borsucze kapelusze; twierdzą, że borsuki nie zapadają całkowicie w stan hibernacji, lecz wchodzą w okres zmniejszonej aktywności, podobny do letargu często odczuwanego po stracie.

Dodatkowo znajduje się motyw nawiązujący do japońskiej sztuki naprawiania pękniętych mis za pomocą złota, symbolizujący ich narrację o uzdrawianiu i ponownym składaniu w smutku.

Występ na ławce w pubie, ustawionej na wyspie porośniętej wirującym dywanem, to nie jest festyn nieszczęścia.

Efekt jest terapeutyczny, a na zakończenie zawsze później odbywa się radosne kolędowanie w pubie, zgodnie z wielowiekowym zwyczajem, który nie tylko celebruje, ale także odmładza ducha.

 

Katie Norris: Farm Fatale (Dziedziniec Przyjemności)

Werdykt: Królowa kocich pań

Katie Norris pochodzi z zachodniej wsi i spędziła dzieciństwo na farmie. Uwielbia rozmawiać na różne tematy, takie jak zwierzęta, romantyczne związki i współlokatorka z pokolenia Z, która często pomaga w domu.

1. Jest dumna, że ​​ucieleśnia ducha rozwiedzionej kobiety, mimo że nigdy nie była zamężna, i bardzo ceni swojego kota Atticusa.

Podczas swojego pierwszego występu w stand-upie w Edynburgu Norris emanuje niezwykłymi umiejętnościami i śpiewa z zacięciem gwiazdy. Dodatkowo opowiada kilka sprytnych dowcipów, takich jak „tylko astronauci potrzebują przestrzeni”.

Ale przydałoby jej się trochę więcej elegancji – na przykład gra na pianinie do akompaniamentu jej piosenek.

A w obecnej sytuacji powinna prawdopodobnie porzucić gagi Taylor Swift.

 

Wiktoria Wiktora (sale zgromadzeń)

Werdykt: hołd Victorowi Mature’owi

Victor’s Victoria to szczery hołd złożony klasycznemu hollywoodzkiemu aktorowi Victorowi Mature’owi, pięknie oddany przez jego modną, ​​utalentowaną operowo potomkę, Victorię.

Fascynujące jest także rozważenie matematycznych aspektów ich więzi. Victor Maturi, niezwykle atrakcyjny Amerykanin pochodzenia włosko, pochodzi z Louisville w stanie Kentucky i urodził się w 1913 roku.

Victoria wkracza w wiek średni, opóźniając odpowiedzialność rodzicielską, podobnie jak John Humphrys i Mick Jagger, którzy również założyli rodziny w późniejszym życiu.

Klasycznie wyszkolony wokalista wykonuje różnorodny repertuar. Zawiera melodię włoskiego sprzedawcy ulicznego, numer z broadwayowskiej produkcji Kurta Weilla („Lady in the Dark”), fragmenty nawiązujące do filmu „Samson i Dalila”, takie jak francuska opera Saint Saensa pod tym samym tytułem oraz Gershwinsa „Szalona dziewczyna”. Niestety w jej zestawie nie ma miejsca na „Why Why…” Toma Jonesa.

Z czerwonym kwiatem wplecionym w eleganckie, ciemne warkocze i zwiewną, ciemnoszarą suknią, która porusza się wokół niej z wdziękiem niczym kot, emanuje elegancją na Fringe, podobnie jak ekskluzywna sukienka Diora ze sklepu z używaną odzieżą.

Być może poczułaby się bardziej swobodnie, gdyby wybrała się do nieco tańszego lokalu i połączyła swój potężny głos z bardziej konwersacyjnym stylem występu.

Ale nie tak myślą dzieci hollywoodzkiej rodziny królewskiej.

 

Zabawna dziewczyna na pieniądze

Jako ekspertka od stylu życia ujęłabym to w następujący sposób: „Program zatytułowany „Olga Koch: Wyznania z przywilejów”, oceniony na cztery gwiazdki przez Monkey Barrel, pozwala wejrzeć w świat Olgi – kobiety urodzonej w Rosji, wykształconej w w Stanach Zjednoczonych, a obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii. Zamiast oferować wymówki i przeprosiny, z humorem i wdziękiem zagłębia się w swoje doświadczenia, a jej występ mógłby wywołać gorące dyskusje, gdyby nie jej niezaprzeczalna sympatia i zdolności komediowe”.

1. Ona jest taka z natury. Komiks przedstawia intrygującą perspektywę tego, jak kształtuje nas bogactwo – odziedziczone, zarobione lub nabyte. Według Kocha dorastanie z ojcem, który jest niemal oligarchą, było dla niej największym wyzwaniem i często zastanawia się, czy inni mogą utożsamić się z tym doświadczeniem.

Ale to nie jest skromna przechwałka; to wnikliwe badanie różnic kulturowych i nierówności majątkowych, pełne śmiechu.

Jack Skipper (w Pleasance Courtyard, OCENA: CZTERY GWIAZDKI) nie urodził się w bogactwie, jak sugeruje jego program „Skint”. Wcześniej był wykwalifikowanym monterem dywanów, a w rankingu Check A Trade zajął nawet 14. miejsce w rankingu w Croydon. Dzięki swojemu naturalnemu dowcipowi i staromodnemu humorowi dostarcza śmiechu, jakiego można się spodziewać, wraz z luźnymi dowcipami i wnikliwymi obserwacjami, które unikają pretensjonalności.

Jako zagorzała wielbicielka niezwykle wciągające jest dla mnie, gdy zagłębia się w kontrasty między swoim wychowaniem a metodami rodzicielstwa oraz przyczyny swojej abstynencji od wiadomości (ponieważ zajmowały mnie poprzednie odcinki). Jego entuzjazm w stosunku do tego, co robi i co robi wyjątkowo dobrze, jest naprawdę zaraźliwy.

W recenzji zatytułowanej „Let Down Your Hair” w Pleasance Dome Luke Rollason, wykonawca o imieniu Luke Rollason, przedstawia minimalistyczny występ, bogaty w slapstickową komedię, pantomimę i aktywne zaangażowanie publiczności. (OCENA: CZTERY GWIAZDY)

bądźcie pewni: jest przyjemniejszy, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, ponieważ łączy w sobie elementy z „Idziemy na polowanie na niedźwiedzia” Michaela Rosena, takich baśni, jak Jaś i Małgosia oraz Roszpunka (której włosy są przedstawione jako rolka papieru toaletowego) , oferując bogaty podtekst na takie tematy, jak rodzicielstwo i koleżeństwo. Jeśli jednak wolisz lżejsze podejście, jest to po prostu uroczo głupia mieszanka.

Godzinna komedia muzyczna „Come For Me”, napisana przez trzydziestokilkuletnią amerykańską artystkę Catherine Cohen (cztery gwiazdki w Pleasance Courtyard), zagłębia się w narcystyczne tendencje i kruchość emocjonalną charakterystyczną dla jej pokolenia, które w dużym stopniu uzależnione jest od media społecznościowe.

Piosenki (towarzyszy jej pianista Frazer Hadfield) są sprytne i chwytliwe, ale to jej tupot między numerami wywołuje śmiech. Na zmianę sucha i kapryśna, opowiada o zamrożeniu jajek, przerażeniu, że jej chłopak został wujkiem, i swoim życiu seksualnym. To ostatnie jest widoczne, ale nigdy wulgarne; w „Fill the Void” jest oczywiście podwójne znaczenie, ale tak naprawdę chodzi o poszukiwanie zadowolenia.

Sceniczną postać Cohena można opisać jako wymagającą, egocentryczną, a jednocześnie zagubioną królową – „Umawianie się ze mną jest jak wejście do wciągającej, pełnej humoru krainy” – pragnącej ciągłej uwagi. Jednakże nie jest to trudne do zapewnienia, biorąc pod uwagę jej zdolność do tworzenia dla nas wciągającego i zabawnego wszechświata.

Edinburgh Fringe potrwa do 26 sierpnia.

2024-08-16 03:23