Mroczne wyznanie dyrektora technologicznego Ripple: kto NAPRAWDĘ jest właścicielem XRP? 😱

W przyćmionym blasku ekranu, z palcami drżącymi od ciężaru egzystencjalnego strachu – a może po prostu za dużej ilości kawy – David Schwartz, udręczony dyrektor ds. technologii w Ripple, wylał swoją duszę. Kim, zapytał, byli prawdziwi interesariusze XRP Ledger? Nie garnitury, nie spekulanci, ale nieszczęsne dusze, które używają tego rozwiązania – ci, którzy ośmielają się dokonywać transakcji, przeciwstawiać się bankom i prowadzić węzły nie dla brudnego zysku, ale dla czystej, szalonej radości. 💸

Ach, ale debata! Zgrzytanie zębów! Na początku tego tygodnia pewien inwestor kapitału wysokiego ryzyka – bez wątpienia popijający szampana w apartamencie na ostatnim piętrze – stwierdził, że Ripple jest bezwartościowy poza swoimi skarbami XRP. „Nikt nie używa ich technologii!” – zadrwił, jakby mikroskopijne opłaty za księgę były dowodem na jej nieistotność. Ale masy – te obdarte, nieliczne oddane – powstały w proteście. „Leniwy!” płakali. „Głupcy!” Czym bowiem jest wartość, jeśli nie złudzeniem tych, którzy w nią wierzą? 🤡

Cierpienie walidatorów (lub jego brak)

W przeciwieństwie do spoconych górników Bitcoina czy arystokratów stakujących w Ethereum, walidatorzy XRPL pracują w milczeniu, nieopłacani, zapomniani wolontariusze w wielkim, absurdalnym teatrze decentralizacji. Dlaczego? Bo muszą. Ponieważ tego wymagają ich firmy. Ponieważ, zadumał się Schwartz z uśmieszkiem, płatni pośrednicy to po prostu poborcy podatkowi w cyfrowym przebraniu. „Lepiej” – szepnął w pustkę – „pozwolić użytkownikom na dokonywanie transakcji bez takich pasożytów”.

I tak stoi księga – pomnik idealizmu, a może po prostu kolejny pomnik ludzkiego szaleństwa. Kto może powiedzieć? Na pewno nie VC. 😏

2025-11-07 08:50