Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

Czytając tę ​​chwytającą za serce relację o wytrwałości i ponownym zjednoczeniu, nie mogę powstrzymać się od głębokiego poruszenia niezwykłą podróżą Russa Cooka. Siła i odporność, jaką wykazuje w całej swojej narracji, są naprawdę inspirujące.


Jestem dodatkowym pasażerem w jednomiejscowym motocyklu i walczę o miejsce, nie mając gdzie postawić stóp. Jestem zmiażdżony i niespokojny, ociekam potem i brudem. Przerażony jadę przez gęsty, niedostępny las deszczowy Demokratycznej Republiki Konga. Droga przede mną jest niepewna, jedyne, czego mogę być pewien, to to, że ci dwaj mężczyźni nie są towarzyszami podróży, których wybrałem.

Do tej pory przebyłem około 50 kilometrów trudnej ścieżki w dżungli. Dziś rano udało mi się wymknąć gangowi uzbrojonemu w maczety. Niektóre osoby na motocyklach zaoferowały pomoc, twierdząc, że są przyjazne. Wygląda jednak na to, że tak nie jest, ponieważ wydaje się, że zmierzamy w złym kierunku.

Ciężko mi z powodu braku nawodnienia i jedzenia. Moja ekipa rezerwowa i pojazd zniknęły wraz z całym dobytkiem. Boję się, że nie przeżyję tej sytuacji.

Trzymając się mocno trzęsącego się motocykla, łapię się na tym, że zastanawiam się nad swoimi działaniami i przez moment odczuwam wyrzuty sumienia, kiedy powinienem był zachować się inaczej. Trudno nie pomyśleć, że rozczarowałem wszystkich w domu, wyjeżdżając z Anglii bez omówienia ważnych kwestii z rodzicami, pozostawiając wiele nierozwiązanych między nami.

Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

Wyobrażam sobie, jak dowiadują się o moim zniknięciu, a później, w swoim domu, odkrywają, że odnaleziono moje szczątki.

Tęsknię za możliwością porozmawiania z nimi, choćby tylko raz. Pragnę wyrazić skruchę za swoje zachowanie w przeszłości i zadośćuczynić. Chcę ich przeprosić. Pragnę dać im znać, że bardzo ich cenię.

Około 100 dni temu moja podróż rozpoczęła się w najbardziej wysuniętym na południe punkcie Afryki. Mój cel: przebiec cały kontynent, co wielu uważa za szaleństwo. Niektórzy nawet przepowiadali moją śmierć. Wygląda na to, że ich przewidywania mogą się sprawdzić.

 

Nastolatki wkraczające w okres dorastania często spotykają się z nieporozumieniami z rodzicami. Jednakże moje zachowanie było znacznie bardziej intensywne niż zwykle obserwowane w tej fazie.

Wymagania stawiane mi przez rodziców nie były wygórowane. Biorąc pod uwagę moje możliwości intelektualne, zachęcali mnie do znakomitych występów, dokładania wszelkich starań i uprzejmego zwracania się do nich. Chcieli, abym zachował minimalny poziom szacunku wobec naszego domu w Worthing w Sussex, a także mojej dwójki rodzeństwa.

Przez jakiś czas właśnie to robiłem. W szkole osiągałem doskonałe wyniki w nauce i prowadziłem drużynę piłkarską. Prawdę mówiąc, byłem zwyczajnym dzieckiem, zadowolonym, wesołym i zdrowym.

Nasza sytuacja uległa zmianie, gdy mój ojciec napotkał problemy zdrowotne i zaczął brać silne leki, co spowodowało, że zmienił się w nieco zmienioną wersję mężczyzny, którego znałem w dzieciństwie.

Zamiast zastanawiać się, jak poradzić sobie ze wszystkimi uczuciami, które się pojawiły, trzymałam je w sobie, dopóki nie znalazły wyrazu w różnych formach.

Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

Na początku zaczęłam używać ostrych słów w stosunku do moich rodziców. Kiedy mama przypominała mi, że mieszkam w jej domu, odpowiadałam, twierdząc, że ten dom nawet nie był jej, bo to mój ojciec za niego zapłacił.

Gdyby moi rodzice zasugerowali wskazówki, prawdopodobnie odpowiedziałbym pogardą. Niezręcznie jest mi pamiętać słowa, których wtedy użyłem.

Chociaż leki taty pomogły mu wyzdrowieć, nadal miałam trudności z okiełznaniem wiru uczuć, który się we mnie pojawił.

W wieku 17 lat, gdy nieporozumienia stały się zbyt ostre, a nasza wzajemna złość stała się nie do zniesienia, zdecydowałem się opuścić dom. Aby pokryć koszty utrzymania, podjąłem szereg nisko płatnych prac i wynająłem skromne mieszkanie. Próbując uciec od nudy dnia codziennego, często uciekałem się do intensywnego picia i nadmiernego hazardu online.

Byłem odpowiedzialny za swoje życie, ale nie robiłem tego zbyt dobrze.

Pewnego wieczoru spotkałem się z przyjaciółmi w tętniącym życiem klubie w Brighton. Było zbyt tłoczno, duszno i ​​nie mogłem znieść tam przebywania. W lekko upojonym stanie rozejrzałem się i zastanowiłem: „Dlaczego tu jestem? To jest bezsensowne. Czy mógłbym zrobić coś innego, może nawet teraz?

Jako ekspert stylu życia ująłbym to w następujący sposób: Zamiast formalnie pożegnać się z przyjaciółmi, odpłynąłem w czarującą noc. Chęć powrotu do domu zwyciężyła, prowadząc mnie w niespodziewaną podróż z Brighton do Worthing – dystans około jedenastu mil. Minęło sporo czasu, odkąd wykonywałem jakąkolwiek aktywność fizyczną i wkrótce pojawiło się znajome uczucie zmęczenia. Jednak nie ustawałem, zatrzymując się od czasu do czasu, aby odzyskać oddech, by po chwili wznowić bieg. W chwili wyczerpania szukałem nawet schronienia na chodniku, żeby zapaść w krótki, półgodzinny sen. Jednak gdy kontynuowałem podróż w świetle księżyca, przepłynęła przeze mnie fala radości, dzięki czemu poczułem się jak sam legendarny Usain Bolt.

Kiedy teraz myślę o tym dzikim pościgu, uderza mnie, że nie uciekałem po prostu z nocnego klubu. Zamiast tego skutecznie pozbyłem się starego siebie, robiąc krok do przodu w mojej podróży, aby stać się nową osobą.

Później bieganie stało się moją pasją. Kumpel zaprosił na półmaraton w Brighton, co było kluczowym momentem. Chętnie się zgodziłem. W ciągu zaledwie sześciu tygodni wyruszyłem w swój pierwszy maraton. To było najbardziej wymagające wyzwanie, z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Niemniej jednak poczucie triumfu, gdy było już po wszystkim, pozostawiło niezatarty ślad.

Jedno wyzwanie pociągnęło za sobą kolejne, potem kolejne. Przebiegłem więcej maratonów. Biegałem ze Stambułu do Londynu.

Na tygodniową próbę wytrzymałości zamieniłem pokój w swoim mieszkaniu w prowizoryczną trumnę. Wraz z kilkoma przyjaciółmi zbudowaliśmy w tym miejscu dużą drewnianą trumnę.

U podstawy kontenera ustawiliśmy pustą trumnę, którą pozostawiliśmy otwartą. Kiedy wszedłem do środka i pokrywa została zamknięta, moi przyjaciele zaczęli zasypywać ją ziemią.

W dość nietypowy sposób ten eksperyment zmusił mnie do sprawdzenia swojej odporności, sprawdzając, czy zdołam przetrwać siedem dni z rzędu w zamkniętej przestrzeni, odizolowany, bez jedzenia – jedynie rurek zapewniających wodę i wentylację. Kiedy tak się rozciągałem, czując się ciasno, głodny i niewygodny, znalazłem wystarczająco dużo czasu na introspekcję. Przyszło mi do głowy, że być może obsesja na punkcie samokontroli zastąpiła coś, co straciłem, gdy rzuciłem hazard.

Z czasem zacząłem pragnąć bardziej onieśmielającego zadania, czegoś, co wystawiłoby moje umiejętności na najwyższą próbę. Wraz z globalnym ożywieniem po Covid-19 w 2022 r., urok jednego z rozległych kontynentów Ziemi – Afryki – stał się dla mnie nie do odparcia.

Czy ktoś faktycznie mógłby pokonać dystans całego kontynentu, który w przybliżeniu odpowiada przebiegnięciu 357 pełnych maratonów? Czy jest to coś, co ludziom udało się zrobić wcześniej?

Sprawdziłem możliwości finansowania tego konkretnego projektu. Wykorzystując platformy społecznościowe udało mi się pozyskać potencjalnych sponsorów. Następnie nawiązałam współpracę z producentem filmów dokumentalnych, który zaproponował przekształcenie tego filmu w pełnometrażowy film o bieganiu. Był entuzjastycznie nastawiony do mojego pomysłu i zalecił zatrudnienie trzyosobowego zespołu do obsługi logistyki.

Koncepcja ewoluowała, przekształcając oldschoolowy minibus w mobilną jednostkę wsparcia wyposażoną w panele słoneczne i łóżka piętrowe. Przygotowałem wytyczne dotyczące podróży. Początkowo wyruszając z Kapsztadu, planowałem pokonywać dziennie około 50 kilometrów (dystans, którego wcześniej nie próbowałem), kończąc swoją podróż po przebyciu około 15 000 kilometrów w Tunezji.

W regularnych odstępach wynoszących około 20 kilometrów członkowie zespołu dogonią mnie w pojeździe, aby dać mi czas na odpoczynek, nabranie sił i nawodnienie.

Pod koniec dnia jechaliśmy gdzieś na obóz lub spaliśmy w domku lub hotelu.

Następnego dnia wracałem do miejsca, w którym wcześniej przerwałem bieg, i zaczynałem od nowa. Zasadniczo kontynuowanie biegu dzień po dniu stałoby się rutyną i pokonywaniem około 15 000 kilometrów bez jakichkolwiek przerw.

Podejmowanie tak ogromnego przedsięwzięcia może wydawać się trudne, ale chodzi o wyruszenie w pierwszy etap tysiącmilowej podróży. Już w wieku 26 lat poczułem, że jestem gotowy na ten pierwszy krok. Nadeszła chwila, w której mogłem ruszyć kłusem.

 
Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

KWIECIEŃ 2023: SAFRYKA

Na początkowych etapach poczułem, że sztywnieję. Poruszanie się poniżej pasa stawało się coraz większym wyzwaniem i było niewygodne, a czasem nawet bolesne. Kiedy biegałem, na moich kolanach i kostkach pojawiły się obrzęki. W ciągu czterech tygodni zrzuciłem ponad 14 funtów. Na moich stopach pojawiały się bolesne pęcherze.

Jednak ich ingerencja nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Absolutnie nic nie było w stanie przeszkodzić mi w bieganiu.

Na początku mojej podróży szybko przemieszczałem się przez początkową osadę, której konstrukcje przypominały niewiele więcej niż zniszczone chaty pokryte blachą falistą.

Osoby w podartych ubraniach odpoczywały na poboczu drogi, pokazując dziesięciorandowe banknoty, próbując złapać przejazd do następnego miasta. Intensywne spojrzenie nieznanych twarzy wywołało we mnie niepokojące uczucie, sprawiając wrażenie, jakby to miejsce nie było dla mnie właściwym miejscem.

W pierwszym tygodniu, podczas nawiązywania kontaktów, spotkałem młodą osobę, na pozór około szesnastu lat, która okazała się Afroamerykaninem. Gdy zrobił przerwę, żeby odetchnąć, zauważyłam, że zmniejszam dystans między nami.

Przebiegliśmy razem kilka kilometrów i on mi powiedział, że chce zostać graczem rugby. Myślę, że widział w tym sposób na ucieczkę z miasteczek.

Ponieważ nikt inny nie chciał do niego dołączyć, postanowił poradzić sobie sam. Było w nim coś, co sprawiło, że pomyślałem o sobie.

Gdy zbliżaliśmy się do Namibii, krajobraz i warunki pogodowe zaczęły się zmieniać. Szczerze mówiąc, nie byłem pewien, co nas czeka za tym punktem, z wyjątkiem rozległego obszaru jałowej pustyni.

MAJ 2023: NAMIBIA

O północy znalazłem się na przejściu granicznym zupełnie sam, ubrany w strój sportowy i z czołówką. Jedyne rzeczy, które miałam przy sobie, to paszport, plecak pełen najpotrzebniejszych rzeczy – bułki z kiełbasą, kostka mleka, trochę cukierków i wilgotne chusteczki.

Jako koneser stylu życia, po otrzymaniu pieczątki w paszporcie od funkcjonariuszy granicznych, spotkałem się z kilkoma ciekawskimi spojrzeniami, ale były one przelotne i widać było, że moja obecność w tym miejscu nie wzbudziła ich szczególnego zainteresowania.

Kiedy poruszałem się ulicami miasta i zapuszczałem się na jałową pustynię, wiał chłodny wiatr, przez co było nieznośnie zimno. Mój wzrok był niewyraźny z powodu ekstremalnego zimna, ale wszędzie wokół mnie odbijały się echem niesamowite dźwięki. Światło mojej latarki przecinało ciemność, od czasu do czasu chwytając błysk oczu w opuszczonym krajobrazie.

Nieważne, jak długo trwa noc, w końcu dobiega ona końca. Kiedy tam stałem, słońce zaczęło wschodzić tuż przed moimi oczami, rzucając piękną mieszankę pomarańczy i różu na jałowy krajobraz pustyni. To była zapierająca dech w piersiach scena, którą mogłam podziwiać tylko dla siebie.

Gdy rozeszła się wieść o moim przedsięwzięciu, miałem szczęście otrzymać serdeczną wiadomość wideo zawierającą słowa zachęty od cenionego Mo Faraha – legendarnej postaci brytyjskiego sportu i dla mnie osobiście inspiracji.

CZERWIEC 2023: ANGOLA

W Angoli zdecydowanie zaleca się trzymanie się blisko dróg ze względu na duże zagęszczenie min przeciwpiechotnych. W kraju znajduje się ponad 1000 pól minowych i ponad milion nieodkrytych urządzeń wybuchowych.

Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

Niezależnie od ryzyka, w Angoli znaleźliśmy przytulne miejsce. Krajobraz zapierał dech w piersiach, a mieszkańcy byli naprawdę atrakcyjni.

Kiedy jednak jechałem dalej przez mniej zurbanizowane obszary, z całą mocą uderzył mnie zakres moich własnych korzyści. Patrząc wstecz na moją młodszą wersję siebie w Wielkiej Brytanii, identyfikowałbym się jako klasa robotnicza i być może czułbym się ograniczony możliwościami. Kiedy teraz myślę o czasie spędzonym w Afryce, wzdrygam się, gdy uświadamiam sobie, jak ograniczona była ta perspektywa.

Obserwowałem dzieci, tylko częściowo ubrane, cierpiące z powodu niedożywienia, jak wskazywały ich duże brzuchy, bawiące się w pobliżu brudnych, nieruchomych zbiorników wodnych zawierających ścieki i śmieci.

Gdy po raz pierwszy spotkałem się z tym widokiem, przestałem biec i patrzyłem przerażony.

W Angoli dowiedziałam się, jak ważne są więzi społeczne. Przechadzając się po małych wioskach, pomimo ich ubóstwa, poczułam silne poczucie jedności i wzajemnego wsparcia wśród mieszkańców – koleżeństwa, które wydawało się mniej powszechne w Wielkiej Brytanii.

Stało się dla mnie jasne, że najcięższe okresy w moim życiu to te, w których czułam się odizolowana, pozbawiona kierunku i oddalona od moich bliskich. Teraz, tutaj, znaczenie tych aspektów życia stało się dla mnie uderzająco oczywiste.

W miarę jak podróżowaliśmy na północ, klimat stał się cieplejszy i bardziej wilgotny, a krajobraz uległ przemianie. Zrobiło się bujnie i gęsto, przypominając tropikalny las deszczowy prosto z Parku Jurajskiego.

Już za kilka dni zbliżymy się do granicy jednego z najbardziej ryzykownych narodów świata – Demokratycznej Republiki Konga.

SIERPIEŃ 2023: D R KONGO

Płakałam z tyłu motocykla, gdy dwie godziny zamieniły się w trzy, a trzy w cztery. Płakałam za moją rodzinę. Płakałem za moją dziewczyną Emily. Płakałam dla siebie.

Przez jakiś czas w zadaniach polegałem głównie na sobie. Jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy, po spotkaniu z Emily, zacząłem wyobrażać sobie przyszłość pełną radości i towarzystwa, przyszłość obejmującą rodzinę – którą będę z nią dzielił.

Biegając po Afryce, widziałem, jak ważna jest rodzina i społeczność. Narażałam to wszystko na ryzyko. Mogę w ogóle nie mieć przyszłości.

Mężczyźni powiedzieli mi „vos amis” – twoi przyjaciele. Ale tak nie było. Zostałem porwany.

Po tym, co wydawało się wiecznością wyczerpujących siedmiu godzin, naszym celem stała się mała osada znana jako Sumbi. Pod czujnym okiem wielu par oczu, moi porywacze poprowadzili mnie w stronę budowli w pobliżu drogi.

Sześć osób oczekiwało mojego przybycia, emanując aurą agresji. Moje ograniczniki zapewniły miejsce do siedzenia i gestem nakazały mi je zająć. Ci mężczyźni wymienili między sobą gorące słowa. Skierowali wzrok w moją stronę. Pozostając cichą i nieruchomą, zdecydowałam nie odpowiadać ani nie reagować.

Nie mogłem zapobiec tym wydarzeniom. Następnie pojawiła się inna osoba, która wydawała się posiadać pewną moc. Ta osoba wydawała się być przywódcą. Zwrócił się do mnie po angielsku i zapytał: „Co cię sprowadza do Konga?

„Muszę porozmawiać z przyjaciółmi” – powiedziałem. Mam numer. Możemy do nich zadzwonić? Szef skinął głową.

Stało się jasne, że za moje schwytanie wyznaczono nagrodę. Nie planowałem wyjeżdżać, dopóki moi koledzy nie pojawili się z niezbędnymi funduszami. Zasadniczo znalazłem się w sytuacji, w której byłem przetrzymywany wbrew mojej woli.

Zapewnili mi pokój z piankową podkładką na drewnianej platformie. W pobliżu słychać było niepokojące odgłosy gryzoni biegających i obgryzających drewno.

Dwa dni później stypendyści pojawili się z gotówką – kilkoma setkami dolarów. Szczerze mówiąc, poczułam mieszaninę ulgi i złości. Złość na siebie, na okoliczności, a może nawet na nich, że dopuściłem do tego. Jak to się nam przydarzyło?

To trudne wydarzenie wywarło na mnie głębokie wrażenie, które pozostało na długo. Do dziś budzi to we mnie silne emocje, gdy o tym myślę.

STYCZEŃ 2024: MAURITANIA

„Sahara, największa gorąca pustynia na naszej planecie. Pewnego ranka, po długiej nocy podróży obejmującej około 65 kilometrów, spotkała mnie pierwsza burza piaskowa.

małe kawałki piasku uderzyły w moje ciało, pozostawiając irytujące uczucie; Osłoniłam oczy, zakrywając je dłońmi i mrużąc oczy przez wąskie szczeliny między palcami, aby piasek nie powodował dyskomfortu.

Pierwotnie nie był to jedyny przypadek; byłoby więcej. Piasek zebrał się na moich włosach. Na nosie w miejscu, gdzie ziarna uderzyły w twarz, pojawiły się bolesne pęcherze wypełnione łzami. Miałem piasek w uszach i piasek w oddechu.

Od wdychania tego dostałem ostrego kaszlu. Kurczę, nienawidziłem tych burz piaskowych. Ale w końcu zacząłem rozumieć sens zakończenia.

Ponieważ do końca pozostało około 50 dni, poczułem pewną ulgę. Koniec był wreszcie widoczny.

Jak uciekłem po porwaniu przez gang uzbrojony w maczety: „Najtwardszy frajer” RUSS COOK ujawnia swoje przerażające spotkanie… i jak doprowadziło go to do granic możliwości

7 KWIETNIA 2024: RAS ANGELA, TUNEZJA

Zacząłem dzień ze łzami w oczach, gdy po raz ostatni wyruszałem z obozu. Zrzuciłbym dużo więcej.

Na stacji benzynowej, co oznaczało rozpoczęcie ostatniego maratonu podczas naszej misji, zebrał się tłum, aby mnie powitać. Biegliśmy jak jeden mąż – żywiołowa, radosna karawana składająca się z ludzi, samochodów i motocykli.

Około 30 kilometrów od punktu końcowego na ścieżce ustawił się tłum życzliwych osób, a gdy się zbliżałem, zauważyłem dwie osoby. Jednym z nich okazał się mój młodszy brat, który szybko ruszył w moją stronę.

Za moimi plecami stała kolejna osoba, która okazała się być moim ojcem. Kiedy otoczył mnie ciepłym uściskiem, odwzajemniłam go swoim. Łzy płynęły po naszych twarzach, gdy przytuliliśmy się do siebie. Wspomnienia z przeszłości zalały mój umysł w tej czułej chwili.

Jeśli chodzi o moją napiętą więź z rodzicami.

Jako przewodnik po stylu życia nie mogę powstrzymać się od zdumienia przytłaczającą reakcją, jaką otrzymałem, gdy przekroczyłem linię mety. Niezwykła jest myśl o wszystkich tych, którzy dzielili się z moim ojcem tym, że bycie świadkiem mojego maratonu przez Afrykę w jakiś sposób ich zainspirowało lub przyniosło im jakąś korzyść.

Powiedział, że jest ze mnie dumny. Nigdy tego nie zapomnę. To znaczyło tak wiele. Te kilka słów, być może bardziej niż cokolwiek innego, sprawiło, że cała misja była warta zachodu.

Przez około dwa kilometry biegliśmy obok siebie. Mógłbym przebiec 16 000 takich odcinków, ale te kilka na zawsze zapisze się w mojej pamięci. Na koniec nakręcili nawet taśmę i zgromadzony tam tłum był zdumiewający – coś, czego wcześniej nie śmiałem sobie wyobrazić.

Gdy mój konwój biegaczy i ja zbliżyliśmy się, rozległ się ryk. Mając za sobą cały kontynent, z podniesionymi rękami przełamałem wstęgę.

Scena była tak niezwykła, że ​​trudno było mi kogokolwiek rozpoznać. Jednak pośród tłumu jedna twarz wyróżniała się wyraźnie – Emily.

Szybko ruszyłem w jej stronę i przez ulotną chwilę istnieliśmy tylko my dwoje, zjednoczeni po tak długim czasie rozłąki. Łzy napłynęły nam do oczu, a potem udało mi się rozejrzeć i ogarnąć wszystko. Gdziekolwiek spojrzałem, były obecne kamery, co wywołało spore zamieszanie w mediach.

Ale bardziej skupiałem się na wyłapaniu innej twarzy w tłumie.

Krótko mówiąc, zauważyłem moją mamę, która podobnie jak mój ojciec płakała. Uściskałem ją serdecznie. Po prostu cudownie było na nią patrzeć. Przeszła przez ogromne trudności dla naszej rodziny, nie otrzymując w zamian żadnego uznania.

Początkowo światowy reflektor padł na mnie, ale tak naprawdę pragnąłem, żeby to rzuciło się na nią, aby jej bezinteresowne czyny mogły zostać należycie rozpoznane. Chciałem przynajmniej sprawić, żeby poczuła się dumna. I sądzę, że była, chociaż była też zadowolona, ​​że ​​nie musiała się już martwić o moje dobre samopoczucie.

Uderzyło mnie, że pod wieloma względami poprzedni rok był sprawdzianem wytrzymałości nie tylko dla mnie, ale także dla bliskich mi osób.

Zastanawiałem się zarówno nad ostatnimi miesiącami, jak i odległymi latami. Często zastanawiam się, gdzie byłoby teraz moje życie, gdyby bieganie nie pojawiło się w moim życiu w kluczowym momencie.

Niezależnie od tego, kim jesteśmy, stawiamy czoła przeszkodom, które należy pokonać. Niektóre narzucają się same, inne są nieuniknione. Jednak najskuteczniejszą metodą radzenia sobie z nimi jest rzucanie się w trudne sytuacje i nieustanne dążenie do postępu. Krok po kroku, krok po kroku, krok po kroku.

2024 Prawa autorskie: Russ Cook | Oryginalnie opublikowany jako „Hardest Geezer” przez Russa Cooka (Ebury Spotlight, obecnie dostępny za 22 GBP). Aby zabezpieczyć kopię w specjalnej cenie 19,80 GBP (oferta ważna do 2 listopada 2024 r.; bezpłatna wysyłka do Wielkiej Brytanii przy zamówieniach powyżej 25 GBP), odwiedź mailshop.co.uk/books lub zadzwoń pod numer 020 3176 2937.

2024-10-27 15:23