Dyrektor banku centralnego Brazylii odrzuca rezerwę kryptograficzną

W ten fatalny poniedziałek, gdy słońce powstało nad zielonymi wzgórzami Brazylii, Nilton David, ceniony dyrektor ds. Polityki pieniężnej w banku centralnym, odrzucił błyszczący urok kryptowalut jak zmęczony podróżnik odrzucający mirażę na pustyni. „Zróżnicowanie naszych zasobów rezerwowych za pomocą tych cyfrowych bibelotów? Niedorzeczne!” Oświadczył, jakby ta myśl była bluźnierstwem przeciwko świętym zasadzie roztropności fiskalnej.

Tymczasem po drugiej stronie oceanu Stany Zjednoczone odważały skok do królestwa rezerw bitcoinów, jakby chciał powiedzieć: „Spójrz na nas, jesteśmy teraz fajnymi dziećmi!” Jednak tacy jak Szwecja i Japonia, ze swoją stoicką postawą, tylko wyśmiewali się z pojęcia, wylewając zimną wodę na ognisty entuzjazm zwolenników kryptografii. „Nie tak szybko!” Wydawało się, że mówili, gdy chwytali swoje tradycyjne waluty jak linię życia.

W skręcie godnej opery mydlanej brazylijski prawodawca Eros Biondini wszedł na scenę, wprowadzając projekt ustawy, który pozwoliłby narodowi przydzielić do 5% międzynarodowych rezerw na enigmatyczne bitcoiny. „Wyobraź sobie – ogłosił – rezerwat strategiczny, zabezpieczony zaawansowanymi środkami bezpieczeństwa cybernetycznego i nadzorowany przez czujne oczy AI!” Była to wizja Brazylii jako tytana finansowego, gotowa przyciągnąć inwestycje takie jak ćmy do płomienia. Ale czy to legislacyjne przedsięwzięcie zyska jakąkolwiek przyczepność, czy też będzie to kolejna opowieść o ambicji udaremnionej przez biurokrację?

Pedro Giocondo Guerra, wybitna postać w administracji Lula, dołączył do refrenu entuzjazmu, porównując Bitcoiny do „cyfrowego złota”. „Ma to kluczowe znaczenie dla naszego dobrobytu!” – wykrzyknął, jakby sama wzmianka o kryptowalucie mogła wyczarować bogactwo z cienkiego powietrza. Prawie można było usłyszeć zbiorowy przewrócenie oczu sceptyków, które odbijają się echem w korytarzach władzy.

W raczej ironicznym zakręcie Narodowa Rada Walutowa (CMN), najwyższy organ regulacyjny finansowy na ziemi, postanowił zakazać niektórych funduszy emerytalnych z zanurzenia palców u nóg do burzliwych wód bitcoinów. „Zbyt ryzykowne!” Ostrzegali, jakby sama wzmianka o słowie „kryptowaluta” spowodowała, że ​​drea ich kolców. Ach, ironia ostrożności w świecie, który tańczy na krawędzi innowacji finansowych!

2025-03-31 21:00