Bitcoin kontra złoto: opowieść o nadziei Timmera i zagładzie McGlone’a

Jurrien Timmer, zawsze optymistyczny dyrektor ds. globalnego makro w inwestycyjnym kolonie Fidelity, podzielił się ze światem najodważniejszą myślą: że Bitcoin może teraz „nadrobić zaległości” po słabnącym rajdzie złota. Och, co za odważna deklaracja jak na kogoś, kto obserwuje rynki z taką uwagą, jak jastrząb obserwujący mysz z nieba.

„Cena złota w dalszym ciągu rośnie, co z perspektywy czasu wydaje się dramatycznym spadkiem. Tak, w słowach Timmera kryje się delikatna melancholia kogoś, kto stracił wiarę w błyszczący żółty metal, który – nie oszukujmy się – został być może nieco przeceniony przez masy ze względu na jego wzrost napędzany płynnością” – zastanawiał się z mądrą mądrością kogoś, kto to wszystko widział. „Obecnie okres zmian wydaje się nieunikniony” – podsumował, być może rzucając ostatnie, tęskne spojrzenie na swoje portfolio.

Uprzejmie zauważył również, że wskaźniki Sharpe’a – święty Graal wyników skorygowanych o ryzyko – Bitcoina i złota od dłuższego czasu wykonują ciekawy walc w przeciwnych kierunkach. Można się zastanawiać, czy te wskaźniki są bardziej zgodne niż ich rzeczywiste aktywa. Zastanówmy się.

„Za dorosłość!”

W chwili błyskotliwego porównania Timmer – któremu nie obce były pomysłowe metafory – porównał kiedyś Bitcoin do doktora Jekylla i pana Hyde’a. Istota dualności, zdolna zarówno do impulsywnych dreszczy, jak i zimnej, wyrachowanej powściągliwości. Czy jest coś, czego Bitcoin nie może zrobić? Być może nadszedł czas, aby przestać nazywać ją po prostu „kryptowalutą” i zacząć nazywać ją „człowiekiem o wielu twarzach”.

Ale nie obawiaj się, ponieważ Timmer wierzy, że Bitcoin wyrósł już ze swoich młodzieńczych niedyskrecji. Twierdzi, że obecnie „staje się bardziej dojrzałą i mniej przedwcześnie rozwiniętą klasą aktywów”. To, czy jest to komplement, czy bezczelna obelga, pozostawia się uznaniu czytelnika. Trzeźwy Bitcoin, teraz jest obraz! Kryptowalutowy odpowiednik siwego starca siedzącego w fotelu bujanym i tworzącego własny blockchain.

W swoim najnowszym poście analityk poszedł na rzadkie ustępstwo. Oświadczył, że ten nowy trend wzrostowy jest „normalny” – nie jest to wybuchowa, euforyczna parabola z poprzednich cykli, ale wykładnicze wznoszenie. „Normalna” wspinaczka. Bez wątpienia, co za podnosząca na duchu myśl dla długich!

Timmer kontra McGlone

Tymczasem w przeciwległym rogu mamy Mike’a McGlone’a, głównego specjalistę ds. strategii surowcowej Bloomberga i rezydenta wróży, który niedawno przewidział, że Bitcoin może ponieść katastrofalną stratę 60% w stosunku do złota. 60% – to liczba, która porusza serce. Jeśli to nie jest wyrok śmierci dla zasobów cyfrowych, to nie wiem, co nim jest.

Cofnijmy się trochę – Timmer stwierdził kiedyś, że złoto łaskawie przekaże pałeczkę Bitcoinowi w drugiej połowie roku. Cóż, tak się nie stało. Nadzieje na cyfrowego wybawiciela zostały rozwiane, gdyż Bitcoin wciąż kuleje i osiąga skromny 9% wzrost w 2025 r., podczas gdy złoto, ta niezachwiana bestia, wzrosło o zdrowe 54%. Rynek potrafi być okrutny, nie sądzisz?

I oto jesteśmy, obserwując, jak Bitcoin balansuje na krawędzi świętej granicy 100 000 dolarów, a ostatnio zanurza się poniżej niej jak niezdarny nastolatek podczas swojego pierwszego tańca. W ten piękny piątek Bitcoin kosztuje 103 285 dolarów, więc przynajmniej nie popada w całkowite zapomnienie… jeszcze.

2025-11-08 00:07