Czy zielona kropka Saylora oznacza zagładę BTC? 🚀💣 A może po prostu liście herbaty? 😏

Michael Saylor, ten ponury mistrz rynków (Nasdaq: MSTR), po raz kolejny tańczył z chaosem, wprawiając nerwowy balet inwestorów kryptowalut w paroksyzmy spekulacji. Jego sygnał „zielonej kropki”, kod tak tajemniczy jak Kamień z Rosetty na odosobnieniu jogi, sprawia, że ​​rynek chwyta swoje perły jak wiktoriański duch przesyłany przez wyrocznię Bitcoina.

Ostatnio te punktualne zielone światełka – szeptane w weekendy jak tajemnice pod wiedeńską salą balową – zwiastowały zakupy BTC równie niezawodnie jak metronom horologa. Jednak ten ostatni szmer? Broń Czechowa, która bezcelowo strzela ślepakami, a zbiorowa brwi społeczności zajmującej się prognozami giełdowymi wygięła się mocniej niż dystopijna cięciwa.

To, co dokładnie Saylor ma na myśli, mówiąc „dodawanie”, pozostaje ukryte we mgle najlepszych zagadek Wall Street. Czy jest to przyjęcie większej ilości BTC po 74,4 tys. dolarów za monetę jako ropę w tej tajemniczej rewolucji – czy po prostu metaforyczny ukłon w stronę grobu starych byków z Wall Street? Znana jest tylko luka będąca podstawą kosztu średniego.

Dekodowanie następnego ruchu Saylora

Phong Le, dyrektor generalny Saylor, połączył dżunglę wskazówek linią tak nieprzejrzystą jak edykt Biura Politycznego: „Sprzedaż BTC jest dozwolona, ​​jeśli MSTR spadnie poniżej mNAV i fundusze się skończą”. Deklaracja tak ekscytująca jak obserwowanie rosnącego bluszczu, chyba że jesteś udziałowcem z kurczącą się księgą rachunkową i pragniesz przejrzystości, w takim przypadku jest to fabuła tragicznej opery.

Eli Ben-Sasson, wyrocznia Starkneta (wyskakujące okienko), oświadczył, że plan likwidacji BTC jest „nieunikniony” wraz z lądowaniem na Księżycu. Tymczasem Joe Burnett zaproponował dziwaczną symfonię sprzedaży BTC w celu odkupienia MSTR, finansowe pas de deux, które pozostawia człowieka z pytaniem, czy jest to geniusz, czy szaleństwo udające strategię.

„Po prostu wydawaj więcej kredytów cyfrowych i imprezuj z NAV” – rozmyślał z całą subtelnością neonu na monochromatycznym filmie.

Peter Schiff, zawsze purysta o szczekaniu ostrzejszym niż jeż, oświadczył: „Uśrednianie kosztów to balet Ponziego, a Michael? Tragiczny trop. Pieprzysz wartość dla akcjonariuszy w piekle CBDC.” Jego krytyka wisi w powietrzu niczym marksistowski hymn na kryptokonwencji – dramatyczna, skazana na porażkę, a jednak w jakiś sposób najgłośniejsza opinia na sali.

„Niszczysz wszelką wartość” – wrzał z elokwencją czajnika na espresso.

Peter, kochany Peter, Jeff Walton delikatnie ograniczył swoją krytykę do rozmiaru, porównując model MSTR z ubezpieczycielem – chłopiec zbesztany za to, że lubi zimne ognie, ale potem wręczył pokaz sztucznych ogni.

Co dalej z MSTR?

Stoickie westchnienie analityka kredytowego: MSTR jest w gorszej sytuacji niż proza ​​Hemingwaya. Sprzedaj BTC, a to wywoła farsę na rynku; utrzymać BTC, a NAV upadnie dalej, ponury jak niezadowolony proletariat. Indeks MSCI grozi kopnięciem w styczniu, rewizją tak dotkliwą, jak ostateczny cios w przypadku polowania na niedźwiedzie.

Michael Kao, filozof funduszy hedgingowych, wzruszył ramionami: „BTC jest prawdopodobnie na razie bezpieczny – nie ma strasznych długów”. Ale długi szepczą, prawda? A rynek BTC słucha.

Akcje MSTR gwałtownie spadły z 457 dolarów do 177 dolarów, co stanowi spadek większy niż zwrot akcji w Związku Radzieckim. Jest to odpowiednik wypadku samochodowego spełniającego standardy GOST na Wall Street, a w styczniu jedyne odliczanie to do potencjalnej wojny mNAV.

Ostatnie przemyślenia

  • Zielona kropka Saylora jest teraz testem Rorschacha świata finansów: widzisz znak czy wichurę?
  • Przegląd MSCI z połowy stycznia zapowiada się jak rosyjska zima – brutalna i pełna niespodzianek operacyjnych.

2025-12-02 08:13