Wizja Bitcoina Satoshiego Nakamoto pod ostrzałem: co się stało?

Jako doświadczony inwestor kryptowalutowy z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w poruszaniu się po zmiennym i stale rozwijającym się świecie walut cyfrowych, znajduję się w tej kwestii całkowicie w obozie Mike’a Novogratza. Będąc świadkiem błyskawicznego wzrostu i upadku wielu altcoinów, nauczyłem się doceniać odporność i zdolność adaptacji, jakie Bitcoin wykazywał na przestrzeni lat.

Od jakiegoś czasu narasta niezadowolenie z kierunku, w jakim zmierza Bitcoin, jednak najnowsze wydarzenia z pewnością zintensyfikowały debatę. Głównym problemem wydaje się być to, czy Bitcoin (BTC) odszedł od swojego pierwotnego zamierzenia, jak opisano w białej księdze Satoshi Nakamoto – pozbawionej granic, autonomicznej sieci płatniczej zaprojektowanej z myślą o szybkich, niedrogich i skalowalnych transakcjach.

Jako badacz badający Bitcoin nie mogę nie zauważyć bezpośredniej krytyki kierowanej pod jego adresem. Twierdzą, że Bitcoin przekształcił się w inwestycję utrzymywaną głównie przez instytucje, co stanowi wyraźne odejście od pierwotnego zamierzenia. Zamiast rzucać wyzwanie tradycyjnym systemom bankowym i inflacyjnej polityce pieniężnej, jak było to zamierzone, wydaje się, że zostały one przez nie zasymilowane.

Niektórzy wyrazili obawy, że ograniczenia rozmiaru bloków utrudniają skalowalność i uważają za problematyczne konieczność uciekania się do rozwiązań warstwy dodatkowej jako obejścia. Dla niektórych osób nie jest to jedynie kwestia niedogodności technicznych – stanowi to fundamentalną wadę filozoficzną.

„Całkowicie się nie zgadzam”

Pośród całego zamieszania Mike Novogratz okazał się zdecydowanym zwolennikiem ewolucji Bitcoina. Nie wierzy w pogląd, że obecna trajektoria wypacza jej cel. 

Zamiast postrzegać jego ekspansję jako coś niezależnego, uważa go za przejaw zbiorowej determinacji – napędzanej przez zaangażowaną grupę międzynarodową, która postrzega Bitcoin nie jako środek transakcji, a bardziej jako repozytorium wartości. Nie postrzega tej zmiany jako naruszenia zaufania, ale raczej jako dostosowanie do tego, co rynek traktuje najbardziej priorytetowo.

Zdecydowanie sprzeciwiam się temu punktowi widzenia. O jego przeznaczeniu decyduje ogromna baza użytkowników BTC, a nie pojedynczy podmiot. Wygląda na to, że swoimi działaniami wyrażają preferencje dla BTC jako formy cyfrowej waluty podobnej do złota.

— Mike Novogratz (@novogratz) 10 grudnia 2024 r.

W niedawnym dialogu na temat Michaela Saylora i MicroStrategy jego firma, która prawdopodobnie posiada około 423 000 Bitcoinów, wywołała debaty na temat kwestii wysoce skoncentrowanych udziałów.

Czy koncepcja decentralizacji Bitcoina pozostałaby nienaruszona, gdyby większość jego monet znajdowała się w posiadaniu kilku osób lub nawet była kontrolowana przez rządy lub władze centralne? Optymistyczne podejście do szaleństwa zakupowego MicroStrategy osłabło, ustępując miejsca rosnącym wątpliwościom i obawom dotyczącym jego potencjalnych długoterminowych skutków.

2024-12-10 19:40