Jak smutek niespodziewanie zainspirował nową muzykę Bishopa Briggsa z Travisem Barkerem

Jak smutek niespodziewanie zainspirował nową muzykę Bishopa Briggsa z Travisem Barkerem

Jako ekspert stylu życia, głęboko doceniający muzykę i osobiste historie, uważam, że najnowszy album Bishopa Briggsa „Tell My Therapist I’m Fine” jest przejmującym i pełnym mocy świadectwem odporności i uzdrowienia. Decyzja o zwróceniu się ku punkowemu brzmieniu była nie tylko decyzją stylistyczną, ale także głęboko emocjonalną dla artystki, która w młodym wieku tragicznie straciła siostrę.


W ostatnim czasie nastąpiło odrodzenie muzyki pop punkowej z początku XXI wieku. Jednak w przypadku Bishopa Briggsa decyzja o przyjęciu brzmienia bardziej inspirowanego punkiem była podyktowana powodami osobistymi.

Jako oddany wielbiciel nie mogę powstrzymać się od urzekania melodiami, które przedstawiło mi moje rodzeństwo w czasie naszego wychowania. W ekskluzywnym wywiadzie dla Backstage Pass magazynu Us Weekly podzieliłem się tym sentymentem przed premierą mojego nowego albumu „Tell My Therapist I’m Fine”, którego premiera planowana jest na 18 października. Nieprzewidziane okoliczności doprowadziły do ​​utraty mojej siostry, w odpowiedzi skomponowałem wiele melancholijnych utworów, pragnąc odnowić z nią kontakt. Jednak to poczucie bliskości nigdy się nie zmaterializowało.

Briggs wyjaśniła: „Kiedy pisałam piosenki, które według mnie miały zostać zagrane na trasie Warped Tour, Summer Sonic lub być może podczas współpracy z My Chemical Romance, poczułam się tak, jakby ona krzyczała razem ze mną. W tym momencie poczułam się niesamowicie blisko niej.

Urodzona jako Sarah Grace McLaughlin, ale pieszczotliwie nazywana Briggs, swoje wczesne lata spędziła ze swoją siostrą Kate w tętniących życiem miastach Londynu, Tokio i Hongkongu. To właśnie w tym okresie odkryła swoją pasję do muzyki, śpiewając serenady w barach karaoke jako małe dziecko. Marząc o przekształceniu tej miłości w karierę, ostatecznie przeniosła się do Los Angeles.

W 2021 roku Kate zmarła w wieku 30 lat po ciężkiej walce z rakiem jajnika. Dla Briggsa muzyka służyła jako sposób wyrażania emocjonalnego zamętu i smutku oraz radzenia sobie z nim.

Omawiając swój najnowszy album powstały po śmierci siostry, wspomniała nam, że jeśli w grę wchodziłaby jakakolwiek forma leczenia, niewątpliwie byłaby to terapia ekspozycyjna. „Growing Pains” to piosenka na albumie, która ucieleśnia motyw przewodni całego albumu – zrozumienie, że w życiu są okresy głębokiego smutku i smutku, ale świadomość ich przypływów i odpływów. Najważniejszą lekcją, jaką wyciągnęła ze smutku, jest to, że współistnieje on z tobą, a gdy dorastasz, odkrywasz skuteczniejsze sposoby radzenia sobie z nim.

Jak smutek niespodziewanie zainspirował nową muzykę Bishopa Briggsa z Travisem Barkerem

Aby stworzyć nostalgiczny, pop-punkowy utwór przypominający jej siostrę, Briggs współpracowała z Travisem Barkerem z Blink-182.

Żartobliwie zasugerowała, że ​​nie jest pewna, w jaki sposób nawiązała kontakt z Travisem Barkerem, ale jakoś im się to udało. Jednakże moje próby zachowania spokoju nie powiodły się; Nie mogłam zbyt długo ukrywać wzruszenia.

Pierwszym utworem, nad którym pracowała, był jej najnowszy album „Isolated Love”, napisany we współpracy z Barkerem (48 l.), a jego nastrój ustalił ogólny temat całego nagrania.

Briggs stwierdził, że tytuł albumu „Powiedz mojemu terapeucie, że wszystko w porządku” naprawdę oddaje istotę albumu. Dodał: „To prawie jak portret dziewczynki i człowieczeństwa w ogóle.

Następnie wyraziła: „Zauważyłam, że często mówię: «Nic mi nie jest», nawet jeśli tak nie jest. Wydaje się, że jest to powszechne doświadczenie nie tylko w przypadku kobiet, ale wszystkich ludzi. Pragnę to przełamać wzór, aby otwarcie wyrażać swoje prawdziwe uczucia i zachęcać innych, aby robili to samo.

Jak smutek niespodziewanie zainspirował nową muzykę Bishopa Briggsa z Travisem Barkerem

Kontynuuj przeglądanie dodatkowych ekskluzywnych spostrzeżeń, które Briggs ujawniła w ramach przepustki za kulisy Us Weekly, takich jak jej najdzikszy moment z trasy.

Książka Powiedz mojemu terapeucie, że u mnie wszystko w porządku jest już dostępna.

Rytuał przed pokazem

Przed każdym występem mam rutynę wypełnioną niespokojnym chodzeniem tam i z powrotem i niekończącymi się niepokojącymi pytaniami. Moja nerwowość osiągnęła swój szczyt i gorąco radzę każdemu, kto szuka poczucia szaleństwa, naśladować ten rytuał.

Idealne wibracje w garderobie

Idealna atmosfera w garderobie powinna obejmować miejsce zaprojektowane tak, aby mój maluch mógł cieszyć się zabawą. Kiedy już dotarliśmy na miejsce, w rogu ustawili basen z piłeczkami, co uświadomiło mi, że być może warto poprosić o taki układ w przyszłości.

Powiedziałbym więc wszystko, co jest spokojne, wyluzowane. I uwielbiam dobrą chwilę na M&M po koncercie.

Najbardziej szalone przeżycie z wycieczki

Do najbardziej ekscytujących spotkań koncertowych, jakie przeżyłem, należało wydarzenie, podczas którego jeden z moich utworów, zatytułowany „Wild Horses”, naprawdę wskoczył na wysokie obroty w refrenie. Atmosfera w tym dość parnym lokalu była elektryzująca. Rzeczywiście zrobiło się tak gorąco, że zauważyłem trzy osoby tracące przytomność – jedna po drugiej! Ochrona szybko zaopiekowała się nimi, aby zadbać o ich dobre samopoczucie i upewniła się, że nie było to masowe omdlenie podczas mojego występu.

Na szczęście nikomu nic się nie stało i udało nam się później połączyć. Wyglądało na to, że świetnie się bawili, co było pocieszające. Szczerze mówiąc, to wydarzenie należy do moich najbardziej niezwykłych doświadczeń.

Ulubiona piosenka do wykonania na żywo

Piosenka, którą ostatnio lubię najbardziej, to „Mona Lisa on a Mattress”. Pozwala mi dzielić się doświadczeniami ze złożonego związku i dzielić się nimi na scenie, jako hołd lub uwolnienie.

Idealne afterparty

W moim świecie jako zagorzałego fana, moja najlepsza scena afterparty rozgrywa się z parującym curry mamy w sercu tego wszystkiego. Nie chodzi tylko o jedzenie, ale o dzielenie się nim z moimi ukochanymi towarzyszami, tworząc trwałe wspomnienia nad kęsami smaku. A oto ciekawostka – wydaje się, że w okolicy są różne napoje. Mamy bulgoczący dzbanek herbaty, lodówkę wypełnioną wodą, a jeśli jestem w trybie wycieczki, wszystko kręci się wokół płynów. I nie zapominajmy o orzeźwiającej kombuchy, obowiązkowym dodatku do tego idealnego spotkania.

2024-10-19 05:27