Mrożąca krew w żyłach prawda kryjąca się za zwiastunem „Kobiety godziny” Anny Kendrick

Mrożąca krew w żyłach prawda kryjąca się za zwiastunem „Kobiety godziny” Anny Kendrick

Jako oddany obserwator kariery Anny Kendrick uważam, że jej najnowsza praca w „Kobiecie godziny” jest porywającą i skłaniającą do myślenia eksploracją prawdziwego horroru. Sposób, w jaki zagłębia się w złożoność ludzkiej kondycji, szczególnie kobiet poruszających się w niebezpiecznych okolicznościach, jest naprawdę godny pochwały.


Najnowsza praca Anny Kendrick inspirowana jest szokującą prawdziwą historią. 

Jako zagorzały wielbiciel z radością dzielę się informacją, że promienna gwiazda z „Pitch Perfect” wkracza w podwójną rolę – aktorską i reżyserską – w długo oczekiwanym wydaniu Netflix „Kobieta godziny”, którego premiera odbędzie się 18 października. Film zagłębia się w mrożącą krew w żyłach historię Cheryl Bradshaw, która w 1978 roku nieświadomie wybrała seryjnego mordercę Rodneya Alcalę na swojego zwycięzcę w „The Randki Game”.

W zapowiedzi nadchodzącego filmu Bradshaw jest pokazana jako aktorka walcząca o związanie końca z końcem jako aktorka w Los Angeles. Po przygnębiającym przesłuchaniu jej agent proponuje jej udział w Grze randkowej – rolę, którą najwyraźniej akceptuje głównie po to, by pokryć koszty wynajmu.

W dobrze znanej części serialu z 1978 r., emitowanej w latach 1965–1986, było trzech kwalifikujących się kawalerów: Rodney (w tej roli Daniel Zovatto), Jed Mills i Armand Cermani (wcześniej nienazwane postacie grane odpowiednio przez Matta Vissera i Jedidiaha Goodacre’a) ). Jak w każdym odcinku, Bradshaw ma za zadanie wybrać randkę na podstawie odpowiedzi kawalerów na jej pytania.

W zwiastunie Bradshaw grany przez Kendricka zadaje tylko jedno proste pytanie: „Po co są dziewczyny?”

W innych częściach zapowiedzi Bradshaw jest otoczony przez różnych członków zespołu produkcyjnego i otrzymuje złowieszcze ostrzeżenie od kobiety spoza kamery.

Bierze udział w tym programie od 1968 roku i z biegiem czasu odkryłam, że niezależnie od konkretnych użytych słów podstawowe pytanie pozostaje niezmienne. Kiedy pokazywana jest seria zdjęć przedstawiających przestraszone kobiety fotografowane przez Alcalę, ona komentuje: „Tak naprawdę chodzi o pytanie: «Która z was będzie cierpieć z moich rąk?».

W rzeczywistości Bradshaw był urzeczony reakcjami Alcali, na przykład kiedy przedstawił się jako banan i poprosił Bradshawa, aby go „obrał”. Jednak pomimo tego, że w odcinku z 13 września 1978 r. przedstawiono go jako „fotografa odnoszącego sukcesy”, Alcala – znany z fotografowania swoich ofiar po ich morderstwie – zdołał zapewnić sobie miejsce w serialu nawet po skazaniu i odsiedzeniu 34 miesięcy więzienia za zgwałcenie 8-letniej dziewczynki Talii Shapiro w 1972 r.

Mrożąca krew w żyłach prawda kryjąca się za zwiastunem „Kobiety godziny” Anny Kendrick

Dopiero w 1980 roku Alcala została uznana za winną zamordowania 12-letniej Robin Samsoe; było to dwa lata po jego pojawieniu się w The Dating Game. Od chwili, gdy zgasły światła na scenie, Bradshaw poczuł się nieswojo.

Bradshaw wspomina, że ​​zaczął czuć się niekomfortowo podczas ich spotkania z Alcalą po nagraniu wywiadu dla Sunday Telegraph w 2012 r., jak donosi Newsweek. Zachowywał się dziwnie i poczynił niechciane postępy, na co Bradshaw odmówił. Nie miał ochoty spotykać się z nim ponownie.

Nie jest jasne, ile dokładnie kobiet Alacala zamordował podczas swojej pracy w programie „The Randkowa gra”, ale według „Newsweeka” funkcjonariusze organów ścigania szacują, że przed uwięzieniem mógł zabić nawet 100 kobiet.

W 2010 roku Alcala został uznany winnym i skazany na karę śmierci za zamordowanie pięciu kobiet. Ponieważ jednak w Kalifornii w 2019 r. uchwalono moratorium na wykonywanie kary śmierci, Alcala, który miał wtedy 77 lat, zmarł z przyczyn naturalnych w 2021 r., przebywając jeszcze w więzieniu.

To właśnie ten mrożący krew w żyłach, prawdziwy opis ukrytych niebezpieczeństw codziennego życia zainspirował Kendricka do wzięcia na siebie dwukrotnie większych obowiązków.

1 października Kendrick wyjaśnił w Tudum serwisu Netflix, że nie chodzi tylko o to, że „stanie w obronie siebie i wszystko ułoży się dobrze”, jak mogłoby się wydawać. Zamiast tego zwrócił uwagę, że naszym codziennym wyborem jest delikatna równowaga: na ile mogę być wierny sobie i na jakie potencjalne ryzyko naraża mnie to szczerze?

2024-10-07 19:47