Dramat cenowy Shiba Inu: podwójne dno czy kolejna fałszywa nadzieja?

Podwójne dno, drogi czytelniku, nie jest ostatecznym rozwiązaniem wszystkich ruchów na rynku. Jest to raczej pokorna sugestia, że na horyzoncie może pojawić się odwrócenie sytuacji, choć nie jest to potwierdzenie. 50-dniowe, 100-dniowe i 200-dniowe EMA (te średnie kroczące, które wszyscy znamy i kochamy) nadal znajdują się na ścieżce spadkowej, uparcie poniżej SHIB, jakby chciały powiedzieć: „Nie wyprzedzaj siebie”. To mówi wiele o ogólnej dynamice, która wydaje się bardziej skłonna oprzeć się jakiemukolwiek marszowi w górę. Ściana oporowa, dość imponująca konstrukcja, kosztuje od 0,0000093 do 0,0000105 dolarów i utrzymuje się na tym poziomie od miesięcy, jakby kpił z wszelkich prób wzniesienia się ponad nią. Każdy pełen nadziei wiec SHIB napotka tę raczej upartą barierę, która wydaje się mieć pewne poczucie trwałości. Nie zapominajmy też o objętości – a raczej jej wyraźnym braku. Prawdziwe wybicie podwójnego dna ma wywołać gwałtowny wzrost popytu, sygnalizując, że kupujący wchodzą na rynek z entuzjazmem. Ale niestety, głośność SHIB pozostaje, cóż, mało inspirująca. Matowa, płaska linia na wykresie. Jakie to strasznie nieciekawe! Gdyby doszło do prawdziwego odwrócenia tendencji, można by się spodziewać przynajmniej odrobiny zapału na rynku. Ale nie, podniecenie jest wyraźnie nieobecne.





