Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów… i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Kiedy zastanawiam się nad moim związkiem z Jaiem, człowiekiem o ogromnej charyzmie i pełnej energii, nie mogę powstrzymać głębokiego poczucia straty. Nasza przyjaźń była gobelinem utkanym ze śmiechu, wspólnych marzeń i chwil głębokiej wrażliwości – takiej, jaką mogą dzielić tylko prawdziwi przyjaciele.


Nadal wydaje się surrealistyczne, że Jai już nie ma.

Był typem osoby, o której zakładano, że zawsze będzie w pobliżu, większej niż życie, zawsze robiącej przedstawienie i zawsze sprawiającej, że wszyscy wokół niego czuli się najważniejszą osobą w pokoju.

Jednakże taki był typ człowieka – skrupulatny we wszystkich aspektach, szczególnie w odniesieniu do własnego wyglądu i dobrego samopoczucia tych, których głęboko cenił.

Jai Evans po raz pierwszy skontaktował się ze mną w 2015 roku, kiedy prowadziłem bloga Hollywood Treatment.

Zaprosił mnie na ponowne otwarcie Cruise Baru i od tego momentu zaiskrzyło.

Na początku była to tylko więź zawodowa, jednak z czasem przerodziła się ona w coś głębszego – wieczory wypełnione wspólnym humorem, łykami dobrego wina i długimi rozmowami, które często przeciągały się do północy.

Często zapraszał mnie na nocleg u niego, gdyż konsekwentnie miał on nieużywany pokój gościnny ze spektakularnym widokiem.

Jai posiadał wyjątkową zdolność sprawiania, że ​​ktoś poczuł się jak zaufany doradca, mimo to zdecydowanie chronił swoją bliską grupę przyjaciół, zachowując wysoki poziom prywatności w tym kręgu.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Z biegiem czasu Jai stał się stałym elementem mojego życia, regularnie zapraszając go na prestiżowe wydarzenia, imprezy i premiery na czerwonym dywanie.

Był dobrze znany w swojej branży z tego, że umiejętnie odpowiadał na potrzeby zarówno talentów, jak i mediów, skutecznie radząc sobie z każdym napotkanym problemem.

Był „naprawiaczem” i miał odpowiedzi na wszystko.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał
Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Każde spotkanie, którego był gospodarzem, pozostawiało niezatarte wrażenie – było ekstrawaganckie, wystawne, ale zawsze tworzyło kameralną atmosferę, która sprawiała, że ​​czuło się wyjątkowo.

W 2019 roku zaprosił nas na premierę gorącej letniej kolekcji Runaway The Label, która odbyła się w Cruise Bar. Po raz kolejny nasza rozmowa została wznowiona od miejsca, w którym została przerwana.

Ale naprawdę odnowiliśmy kontakt w 2022 roku.

Zaprosił mnie na swoją imprezę MAXIM i zachęcił, abym zabrał ze sobą kilku moich przyjaciół, gwiazd rzeczywistości.

Zgodnie z formą Jai zarezerwował dla nas stoisko – gest, który doskonale oddawał jego charakter.

Konsekwentnie na pierwszym miejscu stawiał dobro swoich przyjaciół, nie żądając wzajemności ani nie zabiegając o uwagę mediów. Jego jedynym celem było zapewnienie wszystkim dobrej zabawy.

Wśród wielu godnych podziwu cech, które posiadał Jai, najbardziej wyróżniał się jego tradycyjny urok. W przeciwieństwie do innych nie pragnął popularności ani blasku reflektorów.

Po prostu uwielbiał tworzyć doświadczenia i ci, którzy go dobrze znali, szanowali to.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Zawsze będę pamiętać ten elegancki wieczór we Franca, wysokiej klasy francuskiej knajpce ukrytej w dzielnicy Potts Point w Sydney.

Pierwotny plan zakładał uczczenie moich późnych urodzin, ale jak zwykle Jai nalegał, żebyśmy spotkali się u niego przed wydarzeniem.

Jai posiadał nieskazitelne mieszkanie, z którego roztaczały się zapierające dech w piersiach widoki na port w Sydney i pobliskie wschodnie przedmieścia; był z tego bardzo dumny, często pokazując innym te urzekające widoki.

Ale tej nocy bardziej przejmował się moim strojem niż widokiem.

– Nie możesz nosić tego taniego, podartego swetra – powiedział, ciągnąc mnie do swojej garderoby.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Jako oddany wielbiciel zadałem mu pytanie o jego odczucia dotyczące naszych wystąpień publicznych, biorąc pod uwagę mój skromny strój, a on zapewnił mnie, że nie ma powodu do zawstydzania z jego strony.

Jako zagorzały wielbiciel, przekonały mnie jego żarliwe prośby, abym udrapował jeden z jego ukochanych płaszczy z czarnych norek za 18 000 dolarów. Chociaż żywiłam wątpliwości, czy będzie pasować, chęć wywołania uśmiechu na jego twarzy zmusiła mnie do założenia go.

Podczas kolacji przypominał mi, żebym dbała o płaszcz, meldując się, jakby to było noworodek.

Jai się uśmiechał, śmiał i rozmawiał ze wszystkimi, ale zauważyłem, że coś jest nie tak.

Zamówił drinka, mimo że niedawno powiedział mi, że stara się zachować trzeźwość.

Gdy zapadła noc, wypełniła się serdecznymi chichotami, jednak pod tą jowialnością utrzymywała się subtelna i niesamowita cisza.

Pod koniec tego czarującego wieczoru na nasz stół trafił czek – oszałamiająca suma prawie dwóch tysięcy. Naturalnie moje serce wezbrało, gdy zgłosiłam się na ochotnika, by to wszystko opisać, w końcu ukochany idol Jaia.

Początkowo planowałem wyjechać, ale gdy próbował oddać swoje luksusowe futro, upierał się, żebym tego nie robił, mimochodem wspominając, że to prezent od jego matki.

Wydawało mi się to niezwykłe, biorąc pod uwagę, że Jai miał sentyment do takich rzeczy i rozumiałem głębokie uczucie, jakie żywił do swojej matki.

– Nie ma mowy – powiedziałem. Jesteś pijany. Zostawię to w recepcji. I zrobiłem to.

Wieczorem wysłał mi wiadomość, w której wyraził wdzięczność za jej dostarczenie. Mimo swojej prostoty spotkanie to zrobiło na mnie wrażenie.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Potem przyszedł jego ostatni SMS. Był 27 sierpnia, zaledwie tydzień przed znalezieniem go martwego. 

Śmialiśmy się, że jego telefon nie odbiera SMS-ów. Był sfrustrowany i powiedział: „Nie dostaję wiadomości, a moi klienci chyba wariują!”.

Odpowiedziałem żartobliwie: „Przestań mnie podpalać, Jai!”.

Oboje się roześmialiśmy, ale potem opowiedział o swojej prawdziwej trosce: „Jestem po prostu zestresowany, ponieważ moi klienci wysyłaliby mi wiadomości, a może ich nie dostaję”.

Pomogłem mu w rozwiązaniu problemu, ale wtedy odrzuciłem go jako typową drobną sytuację, z którą spotyka się każdy. Jednak biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się później, nie mogę powstrzymać się od zastanowienia się, czy nie kryły się za tym głębsze problemy.

W tygodniach poprzedzających jego śmierć Jai otworzył się przede mną bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Podczas mojej osobistej podróży szczerze opowiedziałem o przeszkodach, jakie napotkałem, rozczarowaniach, które przeżyłem w tej dziedzinie, oraz osobach, które niesprawiedliwie mnie nawiedziły.

Jak na kogoś, kto wydawał się mieć wszystko, Jai dźwigał ciężar ogromnego bólu.

Opowiedział mi o swoim życiu randkowym i o tym, jak trudno było znaleźć ludzi, którym mógłby naprawdę zaufać.

Byłem z ikoną PR Jaiem Evansem na kilka dni przed jego tragiczną śmiercią. Oto, co pamiętam o tej ekstrawaganckiej osobistości z branży rozrywkowej, która podczas pijackiego wieczoru podarowała mi futro za 18 tys. dolarów... i ostatniego, mrożącego krew w żyłach SMS-a, który mi wysłał

Niezależnie od rozległej sieci kontaktów utrzymywał zwartą grupę bliskich przyjaciół i uważam się za szczęściarza, że ​​znalazłem się w gronie tych nielicznych.

Ostatnie tygodnie Jaia były mieszanką śmiechu, wrażliwości i głębokich rozmów.

Rozmawialiśmy o przyszłości, stojących przed nim wyzwaniach i marzeniach, które wciąż chce realizować.

To zdumiewające, jak szybko tętniąca życiem, promienna osoba, która napełniała innych życiem i duchem, zdaje się znikać spośród nas.

Jeśli Ty lub ktoś, kogo znasz, ma problemy ze zdrowiem psychicznym, skontaktuj się z Lifeline pod numerem 13 11 14 lub Beyond Blue pod numerem 1300 224 636. 

2024-09-10 08:49