Czytając rozdzierającą serce, a zarazem inspirującą relację Amy Dowden z jej podróży z rakiem, byłem całkowicie urzeczony jej odpornością i niezłomnością. Jej historia w przejmujący sposób przypomina o sile ludzkiej woli oraz o znaczeniu rodziny, przyjaźni i miłości w czasach przeciwności losu.
Pamiętam je doskonale – dni, zanim wszystko się zmieniło.
Przepełniona radością, wymachiwałam pokaźnym stosem papierów (dokumentów i wydruków) przed moim ośmiomiesięcznym małżonkiem, Benem. „Paszporty, bilety, rezerwacje hoteli… jesteśmy gotowi do pracy!” Jego wyraz twarzy stał się zabawny, gdy na mnie spojrzał.
Znalazłam się otoczona stosami nienoszonych ubrań na podłodze sypialni, w pobliżu przepełnionej walizki wypełnionej strojami kąpielowymi i letnimi sukienkami. Gdy pytał: „Nie jesteś tego pewien?” w jego głosie można było wyczuć nutę wątpliwości.
W kwietniu 2023 roku zacząłem przygotowywać się do długo oczekiwanego miesiąca miodowego. Nasz ślub odbył się rok wcześniej, ale napięty harmonogram nie pozwalał nam wybrać się w tę romantyczną podróż aż do teraz. Mieliśmy właśnie spędzić niezwykłe, jednorazowe wakacje na Malediwach, które charakteryzują się wyśmienitą kuchnią, idealną pogodą i co najważniejsze, nieprzerwanym, wartościowym czasem spędzonym razem.
Początkowo musieliśmy przetrwać tętniący życiem weekend w Blackpool, ponieważ niektórzy z naszych uczniów wzięli udział w Mistrzostwach British Open Formation Championship 2023 – ważnym wydarzeniu w naszym kalendarzu. Wspominając rok 2016, rok przed moim profesjonalnym debiutem w Strictly Come Dancing, Ben i ja osiągnęliśmy upragniony cel, zakładając naszą akademię tańca w West Midlands. Ta szczególna okazja była jednym z najbardziej pamiętnych wydarzeń tego roku.
Obudziłem się w sobotę rano, wszedłem pod prysznic, aby wziąć orzeźwiający podmuch ciepłej wody, co dodało mi sił. Delikatnie przesuwając palcami po prawej piersi, zauważyłem lekkie wybrzuszenie. Czy to był guz? Nie było wystarczająco dużo czasu, aby dokładnie się przyjrzeć, zanim szybko się przygotuję, ale ta myśl pozostała w mojej głowie.
Po dwóch męczących i gorączkowych dniach spędzonych w sali balowej, w końcu przyszedł czas na powrót do domu. Kiedy oczekiwaliśmy na zbliżający się miesiąc miodowy, ogarnęła nas ulga. Wieczorem, mając nadzieję, że obrzęk ustąpił, dokładnie zbadałam swoje piersi i dokładnie je obmacałam. W prawej piersi wykryłam twardy, owalny guz, który zdawał się poruszać pod wpływem nacisku. „Znalazłem guzek” – uświadomiłem sobie, a moje serce wypełnił strach.
Postanowiłam nie mówić o tym Benowi, bo spodziewałam się, że od razu uda się do lekarza, przez co spóźnimy się na lot.
Pomimo wielokrotnego przekonywania siebie, że może to być nieszkodliwe, w głębi duszy instynktownie wyczułam, że tak nie jest. W wieku 50 lat u mojej mamy zdiagnozowano raka piersi, a w naszej rodzinie rak występował, więc miałam wątpliwości.
Na Malediwach wydawało się, że samo niebo zostało sprowadzone na ziemię z rozległym niebem, żywą turkusową wodą i nieskazitelnie białym piaskiem. Jednak poczucie melancholii przysłoniło mi całe przeżycie. Próbowałem rozkoszować się tą chwilą, ale moja radość była raczej maską.
Każde nałożenie kremu z filtrem przeciwsłonecznym wywołuje uczucie, które nasuwa mi podejrzenie, że guzek w piersi może się powiększać. Co prawda miałem wątpliwości co do jego realności, ale wydawało mi się, że nieznacznie się powiększyła. Pragnęłam kogoś, komu mogłabym się zwierzyć, ale wahałam się, czy nie zepsuć Benowi wakacji.
Kiedy w Wielkiej Brytanii złapał mnie niepokojący kaszel, dyskretnie umówiłam się na spotkanie z moim lekarzem pierwszego kontaktu. Wciąż pamiętam zmianę jej zachowania z pocieszającego uśmiechu na zmartwioną minę, gdy badała guzek. Następnie zmierzyła jego dokładne wymiary i wybrała numer telefonu. „Muszę pilnie przekazać tę sprawę” – wyjaśniła.
Jako zagorzały wielbiciel, pozwólcie, że opowiem, jak to fatalne wezwanie zasygnalizowało początek jednego z najbardziej wyczerpujących etapów w moim życiu i uwierzcie mi, mówiąc to, nie przesadzam. Chociaż już wcześniej radziłem sobie z przeciwnościami losu – w końcu od najmłodszych lat zmagam się z chorobą Leśniowskiego-Crohna – chorobą przewlekłą, która utrudnia mi przebicie się w morderczym zawodzie.
Próbując przeformułować Twój tekst, zachowując jednocześnie jego istotę i czytelność, wyraziłbym to w następujący sposób:
Tylko, że bardzo się bałam.
Podczas upalnego lata 2004 roku, kiedy myślałem, że moja pasja do tańca nie może już być silniejsza, Strictly Come Dancing zadebiutowało na ekranach naszych telewizorów.
Miałem wtedy prawie 14 lat i z niecierpliwością czekałem na cotygodniowe zajęcia taneczne, które były możliwe dzięki niestrudzonym wysiłkom mojego ojca jako stolarza w firmie deweloperskiej. Strictly Dance wywarło na mnie urzekający urok.
Moja siostra bliźniaczka Rebecca i ja wielokrotnie to nagrywaliśmy i odtwarzaliśmy: ilekroć zauważyliśmy skomplikowane lub pomysłowe ruchy taneczne, ćwiczyliśmy je w salonie naszego domu w Caerphilly w Walii, dopóki nie czuliśmy się pewni, że je opanowaliśmy. Wkrótce podzieliłam się ze wszystkimi swoją ambicją: „Marzę o zostaniu profesjonalną tancerką w „Strictly Come Dancing”.
To zrozumiałe, że nikt nie spodziewał się, że osiągnę coś znaczącego, biorąc pod uwagę częste hospitalizacje z powodu choroby Leśniowskiego-Crohna, gdy byłem nastolatkiem, oraz fakt, że nie znalazłem odpowiedniego partnera, z którym mógłbym stworzyć silne partnerstwo konkurencyjne i ugruntować swoją pozycję w amatorskich zawodach .
A potem pojawił się Ben Jones.
W tańcu często występuje brak równowagi w proporcjach płci, co czasami daje chłopcom więcej możliwości partnerstwa z dziewczętami. Wśród tych tancerzy Ben wyróżniał się jako szczególnie atrakcyjny wybór ze względu na swoje umiejętności i urok.
Poznałem go podczas naszych wspólnych zawodów. Był zdeterminowany i pracowity, a kiedy jego poprzednia współpraca się rozpadła, poczułem się nie do opisania szczęśliwy, gdy się do mnie odezwał.
Jako osoba, która spędziła znaczną część swojego życia zanurzona w świecie tańca, zaczęłam doceniać wyjątkową dynamikę istniejącą między partnerami. Możliwość skupienia całego czasu i energii na wspólnym celu to potężna zaleta, która może prowadzić do niesamowitych osiągnięć.
Zamiast tego możesz sformułować to w ten sposób: Dlaczego się do mnie nie wprowadził? Choć zawsze był mile widziany, taka sytuacja w świecie tańca jest rzadkością. Niestety często zdarza się, że to kobiety przyłączają się do grup zdominowanych przez mężczyzn – nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek było odwrotnie.
Miałam wtedy już 21 lat, a zamieszkanie z Benem umożliwiło mi budowanie relacji w przyspieszonym tempie. Zamiast niezobowiązująco spotykać się, żeby potańczyć, a potem się rozstać, spędzaliśmy praktycznie każdą chwilę razem.
Wydaje się nieuniknione, że nasz związek przerodzi się w miłość. Tak podejrzewali jego rodzice, gdy zauważyli, jak wymykam się późno w nocy z bungalowu i usłyszeli moje kroki odbijające się echem po ich domu.
Ben i ja również szybko dołączyliśmy do tańca na parkiecie, mając pewność, że możemy walczyć o mistrzostwo. Na scenie rywalizacji Neil i Katya Jones byli parą, którą podziwialiśmy i którą chcieliśmy naśladować. Nie tylko byliśmy fanami ich stylu tańca, ale także konsekwentnie odnosili zwycięstwa u siebie.
Pierwotnie nie występowali w „Strictly”, ale zamiast tego trenowali pod okiem znanego trenera tańca Richarda Portera. Jest utalentowanym międzynarodowym mistrzem tańca latynoamerykańskiego i utalentowanym choreografem, na którego zapotrzebowanie nadal cieszy się dużym zainteresowaniem, odkąd przeszedł na emeryturę z tańca zawodowego. Chcieliśmy także coachingu Richarda.
Okazało się, że w pierwszym roku naszej współpracy, czyli w 2011 roku, pełnił funkcję sędziego na Brytyjskich Narodowych Mistrzostwach Tańca. W związku z tym był już wcześniej świadkiem naszego występu tanecznego.
Wydawało się, że to dobry moment, żeby zapytać go, czy może nas przyjąć.
Hej, chętnie umówimy się z Tobą na lekcję. Oceniałeś nas w zeszłym tygodniu na Mistrzostwach Wielkiej Brytanii. Byliśmy na niebiesko i dotarliśmy do półfinału” – wysłaliśmy mu e-mail. „Witam, w ogóle cię nie pamiętam” – brzmiała jego odpowiedź.
Okazało się to dość trudne, zwłaszcza trudne umieszczenie drugiego przecinka. Trener ten, który zawsze współpracował z czołowymi zawodnikami, wyraził jednak chęć oceny naszej drużyny. Z czasem zgodził się z nami współpracować, mimo że stacjonuje w Los Angeles.
W tym okresie sytuacja również była dość trudna. Odwiedzaliśmy go w pracy mniej więcej dwa razy w miesiącu, a każda wizyta była obciążająca finansowo, ponieważ staraliśmy się zgromadzić środki wystarczające na pokrycie wydatków związanych z tymi wyjazdami. To było niezwykle wymagające.
Udział w lekcji z Richardem kosztował 195 funtów za 45-minutową sesję, a podczas naszych wycieczek do Los Angeles zobowiązaliśmy się do odbycia co najmniej dziesięciu takich sesji podczas każdej wizyty. W związku z tym wydatek ten znacząco wzrósł.
Pomimo Richarda byliśmy zaledwie nowicjuszami w tańcu. Jednak w cudowny sposób podniósł nasze umiejętności, zamieniając nas w uznane talenty. Czasami jego metody potrafiły być surowe – był wobec nas bez ogródek bezpośredni, często doprowadzając mnie do łez, wielokrotnie zatrzymując muzykę i mówiąc: „Spróbuj ponownie, spróbuj jeszcze raz, spróbuj jeszcze raz”.
Doprowadził nas oboje do absolutnych granic, a Ben doświadczył tej samej próby – a wszystko dlatego, że zrozumiał, że ten intensywny trening był niezbędny, abym mógł stać się tancerzem najwyższej klasy. Czasem wychodziliśmy z jego zajęć ze łzami w oczach, ale mimo emocjonalnego wyczerpania pozostawaliśmy mu oddani – było to niezwykłe uczucie.
Wcześniej moja siostra wyrażała oburzenie z powodu sytuacji, w których brałem udział. Na przykład, kiedy zwracał się do mnie szorstko lub wysyłał kosztowne wiadomości, nie mogła zrozumieć, dlaczego nadal inwestuję u niego tak dużo pieniędzy, uznając to za całkowicie absurdalne.
Jako były tancerz startujący w zawodach, który miał szczęście uczyć się pod okiem wyjątkowych instruktorów, mogę śmiało powiedzieć, że Richard był naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Jego niezachwiane poświęcenie i autentyczna troska o uczniów były widoczne w każdym aspekcie naszego szkolenia, od skrupulatnej uwagi, jaką przykładał do najdrobniejszych szczegółów, takich jak kolor naszych kostiumów, po jego niezachwiane wsparcie podczas naszych konkursów i występów. To dzięki wskazówkom i zachętom Richarda mój partner taneczny Ben i ja osiągnęliśmy nasz ostateczny cel – zwycięstwo w British Nationals w 2016 roku. To zwycięstwo było nie tylko zwieńczeniem lat ciężkiej pracy, ale także utorowało mi drogę do kontynuowania kariery marzy o zostaniu profesjonalną tancerką w programie Strictly Come Dancing w następnym roku (zawodnicy-amatorzy nie mogą brać w nim udziału, gdy staną się profesjonalistami). Wpływ Richarda na moje życie jako tancerza i jako człowieka na zawsze zapisze się w mojej pamięci i jestem mu niezmiernie wdzięczna za lekcje, których mnie nauczył zarówno na parkiecie, jak i poza nim.
W 2015 roku zadebiutowałem w telewizji u boku Briana Conleya, a w 2019 roku dotarłem do wielkiego finału z Karimem Zeroualem. To było tak, jakby wszystkie moje marzenia w końcu się spełniły. Przejdźmy szybko do czterech lat później, podczas sesji korepetycji u Richarda w Londynie, zadzwoniła pielęgniarka z wynikami mojej biopsji.
To, czego wszyscy się obawialiśmy, okazało się prawdą: zdiagnozowano u mnie raka. Z każdą kolejną rozmową telefoniczną i każdym zaplanowanym spotkaniem sytuacja wydawała się coraz bardziej tragiczna.
Podczas niedawnej kontroli stanu zdrowia przeszedłem badanie MRI wraz z dodatkowymi próbkami tkanek. Podczas mojej zbliżającej się wizyty lekarz powiedział, że guz został sklasyfikowany w stopniu trzecim z trzech, co sugeruje, że jest bardzo agresywny. Zalecili mi mastektomię jako potencjalne rozwiązanie.
„Zasugerowałam, abyśmy wykonali zabieg chirurgiczny polegający na całkowitym usunięciu tkanki piersi, w tym sutka” – wyjaśniłem.
„Zauważyliśmy pewne podejrzane plamy w drugiej piersi. Możliwe, że później konieczna będzie chemioterapia, ale na razie pierwszym krokiem będzie operacja”.
Jako wieloletni fan zmian mogę zaświadczyć, że w specyficzny sposób wywracają one świat do góry nogami. W mgnieniu oka mój niegdyś napięty harmonogram zamienił się w ogromną przestrzeń pustego czasu. Jeszcze kilka dni temu mój pamiętnik był przepełniony spotkaniami i zaręczynami, ale teraz jest opuszczony i pusty jak zapomniane pole po żniwach. Budowlańcy, których ustawiliśmy w kolejce, aby rozbudować naszą skromną siedzibę, zostali wyschnięci i suchi, ponieważ musiałem odwołać projekt. Rzeczywiście, życie może być nieprzewidywalne, ale właśnie takie chwile przypominają mi o jego ciągle zmieniającej się naturze i konieczności odpowiedniego dostosowania się.
Poinformowanie zarówno zespołu Strictly, jak i pozostałych członków obsady o moim odejściu było wyzwaniem, ponieważ nie chciałem powodować niepokoju. Rzeczywistość sytuacji stała się w tym procesie aż nazbyt realna. Ponieważ w weekend występowali w London Palladium, a w poniedziałek mieli dzień wolny, postanowiłem zaczekać do tego czasu, zanim zadzwonię. Podczas rozmowy dzieliliśmy się łzami przez telefon.
Pomimo moich początkowych myśli, wierzyłem, że nadal poradzę sobie z tą sytuacją. Moja chirurgicznie zrekonstruowana pierś okazała się lepsza, niż się spodziewałam, gdy zebrałam się na odwagę, aby ją zbadać i uznałam, że radioterapia i leki wystarczą mi. W ten sposób życie mogłoby wznowić się na nowo. Jednak po mastektomii mogłam być trochę zbyt optymistyczna. Wydawało się, że wszystko będzie proste i jednoznaczne, ale w rzeczywistości tak nie było.
Kiedy wróciłem, aby dowiedzieć się o wynikach analizy tkanek, lekarz niechętnie spojrzał mi w oczy.
Poczułem dreszcz strachu.
Mama i tata byli ze mną. Usiedliśmy przed nim.
Lekarz podzielił się nieoczekiwaną wiadomością: „Okazuje się, że są w sumie trzy guzy, z których jeden jest umiejscowiony w klatce piersiowej i prawdopodobnie powoduje kaszel. Dodatkowo wykryliśmy rodzaj raka piersi zwany rakiem zrazikowym, co było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że wiedzieliśmy wcześniej o przewodowym raku piersi.”
Mój umysł stał się zamglony, gdy próbowałem zrozumieć jego słowa. Znałam najczęstszą postać raka piersi – raka przewodowego. Pochodzi z przewodów mlecznych – przewodów transportujących mleko z płatków, czyli gruczołów wytwarzających mleko, do brodawki sutkowej.
Teraz mówił, że odkrył także drugi najczęstszy typ raka piersi, który zaczyna się w płatkach i rozprzestrzenia się na otaczającą tkankę piersi niczym gałęzie drzew. Dwa rodzaje raka piersi. W jednej piersi.
Specjaliści, w tym onkolog, zalecają poddanie się serii chemioterapii z powodu raka piersi. To nie było coś, o czym wcześniej myślałem. Do tej pory nikt mi o tym nie wspomniał.
„A jeśli zechcą poddać się chemioterapii” – nalegał – „masz teraz dwa tygodnie na leczenie niepłodności”.
Dwa tygodnie dały mi spokój. Było jasne, że ze względu na mój nowotwór wywołany hormonami każda późniejsza próba posiadania dziecka będzie wymagała leczenia bezpłodności. Gdyby jednak mój stan nie wymagał chemioterapii, miałbym więcej czasu na przemyślenie tej decyzji.
Zamiast strachu, nagle otrzymaliśmy wiedzę na temat kwestii płodności. Następnie przeszedłem procedurę skanowania wewnętrznego. W międzyczasie Ben dostarczył próbkę swojej spermy. Przez następne dwa tygodnie dostawałam zadanie samodzielnego wykonywania zastrzyków w domu w oczekiwaniu na proces odzyskiwania komórek jajowych.
Czasami wpadałem w stan emocjonalnego zamętu i obficie płakałem. Ponieważ operacje, chemioterapia i terapia hormonalna stały się częścią mojej rutyny, moje życie przeszło tak szybką transformację, że było prawie nie do poznania. Konsultanci dali jasno do zrozumienia, że nie ma co do tego pewności, ale w końcu pojawiły się pozytywne wieści.
W odpowiedzi na tę sytuację poradziłam sobie całkiem nieźle i dokładnie dziesięć dni później zespołowi medycznemu udało się zebrać dziewięć jaj. Zazwyczaj z tej ilości można oczekiwać czterech lub sześciu zarodków, więc czuliśmy się niesamowicie szczęśliwi, że zamiast tego mamy pięć silnych zarodków w stadium blastocysty. Nie trzeba dodawać, że byłem zachwycony, gdy zadzwonił do mnie szpital.
Tego konkretnego dnia współpracowałem w studiu z Carlosem (ze Strictly) i kiedy o czymś wspomniałem, wykrzyknął podekscytowany: „Jestem matką chrzestną!”.
Dianne [Buswell] zapytała mnie, czy to dziewczynki, czy chłopcy. 'Co? Tego nie wiemy! Roześmiałem się.
Widzenie ich reakcji wzbudziło we mnie intensywną potrzebę codziennego trenowania i tańca z nimi zawodowo. Niestety przygotowywali się do Strictly 2023, ale po otrzymaniu diagnozy nie pozostało mi nic innego jak wycofać się z zawodów.
Jeśli operacja okazała się mniej wymagająca, niż przewidywano, chemioterapia okazała się nieoczekiwanie trudna, niemal natychmiast. Zaledwie kilka dni po przyjęciu pierwszej dawki chemioterapii, po przebudzeniu się z odpoczynku i próbie wstania, straciłem równowagę i upadłem na kanapę. Poczułam dyskomfort w klatce piersiowej i ramieniu, a także podwyższoną temperaturę ciała. Na szczęście moi rodzice byli obecni i szybko wezwali karetkę, która zabrała mnie do szpitala.
Miałem sepsę i podejrzenie skrzepu w płucach.
Sepsa występuje, gdy organizm nadmiernie reaguje na infekcję, wywołując nadmierny stan zapalny, który może skutkować nieprawidłowym funkcjonowaniem narządów. To nie jest zaraźliwe; zamiast tego pojawia się, gdy twój układ odpornościowy omyłkowo atakuje sam siebie. Niestety, mama aż za dobrze znała tę chorobę, ponieważ rok wcześniej jej siostra zmarła na sepsę.
Wczoraj wieczorem zostałam w szpitalu i kiedy rano Ben zadzwonił, żeby sprawdzić mój stan, przestawił telefon na głośnik, żeby moi rodzice też mogli słuchać. Lekarz poinformował ich, że nie reaguję na podawane leki. Na tę wiadomość moi rodzice wpadli w panikę i przez krótką chwilę obawiali się, że mogą mnie stracić.
Chociaż wcześniej nie pamiętałem żadnych szczegółów, później odkryto, że w drodze do szpitala doznałem wstrząsu septycznego – poważnego spadku ciśnienia krwi. W związku z tym lekarze przygotowywali się do przeniesienia mnie na Oddział Intensywnej Terapii w celu dalszego leczenia.
Na szczęście lekarze stwierdzili, że cierpię na sepsę, często nazywaną „ukrytym zagrożeniem”, ze względu na jej trudny do wykrycia charakter. Po dalszym badaniu okazało się, że mogłem zarazić się infekcją w studiu tańca, mniej więcej w czasie, gdy przygotowywałem się do chemioterapii.
Na szczęście skuteczniejsza antybiotykoterapia okazała się dla mnie skuteczna i zostałem wypisany ze szpitala zaledwie jeden dzień przed swoimi 33. urodzinami, po spędzeniu tam prawie tygodnia.
Inne wizyty w szpitalu miały miejsce z powodu zakrzepów krwi i gwałtownych wzrostów gorączki i szczerze mówiąc, te początkowe sesje chemioterapii były naprawdę przerażające. Jednak z biegiem czasu odzyskałem siły, znacznie wzmocnione wsparciem moich przyjaciół ze Strictly.
Moim celem było przybycie na występ, kiedy tylko było to możliwe. Załoga dbała o to, aby osoby znajdujące się w pobliżu były zdrowe – nikt nie był chory na przeziębienie ani gorączkę – a ja chodziłem tylko w wolne weekendy, około dziesięciu dni po chemioterapii.
Powrót do kręgu Ściśle, w otoczeniu najbliższych, był właśnie tym, co zalecił mi lekarz dla mojego dobrego samopoczucia. Dostarczyło mi to bardzo potrzebnego impulsu, oferując coś ekscytującego, czego można było się spodziewać i motywującego mnie przez cały czas.
Bycie za kulisami jest ekscytujące, niezależnie od tego, czy jesteś na scenie, czy nie, ponieważ jesteś zanurzony w zaraźliwej energii, blasku i wielkości, która ją otacza.
W innych aspektach życia prowadziłem niezaprzeczalnie zwyczajną egzystencję po Strictly. Z każdym leczeniem chemioterapią stawało się coraz bardziej oczywiste, że zbliża się kolejna przeszkoda. Zanim rak zostanie pokonany, będę musiała pożegnać się z włosami. I sądzę, że wylewam łzy z powodu tej straty bardziej niż cokolwiek innego.
Jako fanka niespełnionych marzeń, siedziałam na fotelu fryzjerskim, gotowa na radykalną transformację: przycięcie, strzyżenie i ostatecznie całkowite golenie – pozostawiając mnie z rozmytą kopułą, na którą wzdrygałam się na samą myśl. Zbliża się stresujący moment, w którym muszę znaleźć się w centrum uwagi ogólnokrajowej telewizji, odsłaniając swoją łysinę milionom.
Na podstawie książki „Dancing in the Rain” napisanej przez Amy Dowden i opublikowanej przez Piatkus 5 września za 22 funty. Jeśli chcesz kupić go w specjalnej cenie 19,80 GBP (oferta ważna do 1 września 2024 r.; bezpłatna wysyłka do Wielkiej Brytanii przy zamówieniach powyżej 25 GBP), możesz odwiedzić stronę www.mailshop.co.uk/books lub zadzwonić pod numer 020 3176 2937.
- EUR PLN PROGNOZA
- USD PLN PROGNOZA
- NEAR PROGNOZA. NEAR kryptowaluta
- BONK PROGNOZA. BONK kryptowaluta
- MOODENG PROGNOZA. MOODENG kryptowaluta
- PEPE PROGNOZA. PEPE kryptowaluta
- RENDER PROGNOZA. RENDER kryptowaluta
- DOGE PROGNOZA. DOGE kryptowaluta
- LINK PROGNOZA. LINK kryptowaluta
- ADA PROGNOZA. ADA kryptowaluta
2024-08-11 04:26